Największy sukces w historii. Słoweńcy zdobywają EuroBasket

+5
2017-09-18

Za nami 40. edycja EuroBasketu. Triumfatorem została reprezentacja Słowenii, która bez żadnej porażki przebrnęła przez cały turniej, a w niedzielnym finale rozprawiła się z Serbią 93:85. Tak w meczu decydującym o złocie, jak i przez całe mistrzostwa liderem Słoweńców był Goran Dragić, na co dzień grający w ekipie Miami Heat. Dynamiczny rozgrywający w nagrodę został uznany MVP całych rozgrywek, a jego średnie to 22.6 punktu oraz 5.1 asysty co grę.

W finale Dragić przechodził już samego siebie, kiedy to zdobył 35 oczek oraz dołożył do tego 7 zbiórek i 3 kluczowe podania. Nie byłoby jednak największego sukcesu w historii słoweńskiej koszykówki, gdyby Goran nie otrzymywał niezbędnego wsparcia od swoich kolegów, z których przede wszystkim wyróżnić trzeba niesamowitego 18-latka Lukę Donicicia. Doncić dorosły basket bierze szturmem i po efektownej grze w Eurolidze w barwach Realu Madryt, teraz był jednym z najważniejszych graczy swojej drużyny narodowej. Również Anthony Randolph, który wnosił wiele pozytywnej energii oraz Klemen Prepelić, który siał postrach u rywali rzutami z dystansu zasługują na sporą laurkę za swoją grę na EuroBaskecie.

Przed EuroBasketem 2017 murowanym faworytem do złota była Hiszpania, dlatego brązowy medal jaki udało im się zawiesić na szyi należy traktować jedynie jako nagrodę pocieszenia. W meczu o trzecie miejsce Hiszpanie pokonali Rosjan w identycznym stosunku, jak później Słoweńcy Serbów, czyli 93:85. W tym meczu na uwagę zasługują przede wszystkim bracia Gasol, którzy we dwóch zdobyli 51 oczek, czyli ponad połowę dorobku swojej drużyny.  A kto ze Stambułu wyjechał najbardziej rozczarowany? Zapewne te ekipy, który odpadły już w 1/16, a niezwykły tak szybko żegnać się z wielkimi turniejami. Mam tu na myśli reprezentacje Francji, Turcji, Litwy oraz Chorwacji. Za to z bardzo dobrej strony pokazała się Łotwa, którą za uszy ciągnął Kristaps Porzingis, a także dzielnie walczący u jego boku Janis Timma. Przegrać w ćwierćfinale po wspaniałej walce z późniejszymi złotymi medalistami to na pewno nie wstyd, a piąte miejsce na koniec to powód do dumy i przede wszystkim wielkiego optymizmu na przyszłość.

Polska, jak już dobrze wiecie, swoją przygodę z EuroBasketem zakończyła na fazie grupowej z raptem jednym zwycięstwem na koncie. Jednak niech zapaleni krytycy wstrzymają swoje konie, bo gra biało-czerwonych była lepsza niż wyniki i upierać się będę, że w kwestii przyszłości naszej kadry możemy być optymistami. Najważniejszą decyzją po turnieju jest to, że selekcjoner Mike Taylor, zostaje na swoim stanowisku i w dalszym ciągu będzie budował siłę reprezentacji.

Do pierwszej piątki turnieju wybrano rzecz jasna MVP, czyli Gorana Dragicia i jego kumpla z drużyny, Lukę Doncica, Paua Gasola, który podczas tego turnieju został najskuteczniejszym graczem w historii koszykarskich ME, a także reprezentanta Serbii Bogdana Bogdanovicia oraz Rosjanina Aleksieja Shveda. Na szczególną uwagę zasługują występy tego ostatniego, który ze średnią ponad 24 punktów na mecz został najlepiej punktującym całej imprezy. Przede wszystkim ze znakomitej strony Shved pokazał się w meczu półfinałowym z Serbią, kiedy „wkleił” rywalom 33 punkty oraz rozdał 5 asyst, co prawda na nic się to zdało bowiem, na koniec z boiska z podniesionymi głowami schodzili Serbowie. Niemniej jednak był to jeden z najlepszych i najbardziej heroicznych indywidualnych popisów w czasie całych mistrzostw. Na koniec łapcie jeszcze najważniejsze skróty finału:

Daj nam znać, czy artykuł Ci się spodobał
+5
Jeśli tak, pokaż go swoim znajomym!

tagi: koszykówka EuroBasket
WRÓĆ

SPRAWDŹ W NASZYM SKLEPIE