Trzy na trzy, czyli co w koszykarskim świecie?

+1
2018-01-07

Polska

Jako lider PLK rok kończył Anwil Włocławek. Rottweilery od początku nie tylko szczerzą ostre zębiska do rywali, ale wręcz rzucają się do gardeł kolejnym ofiarom. Obok Anwilu na fotel lidera wcisnął się czarny koń rozgrywek, MKS Dąbrowa Górnicza, który na dowód swojej mocy pokonał w połowie miesiąca właśnie Anwil. Trzecią i czwartą pozycję okupują kolejno Stelmet BC Zielona Góra i Polski Cukier Toruń. I niemal tradycyjnie już najgłośniej było właśnie o ekipie Mistrzów Polski, z którą pożegnał się trener Artur Gronek, a w zasadzie to jego pożegnano po serii fatalnych występów jego podopiecznych w PLK i Lidze Mistrzów. Następcą Gronka został doskonale znany nad Wisłą Słoweniec Andrej Urlep, który w swoim dorobku ma chociażby pięć złotych medali ze Śląskiem Wrocław. Kiedy wydawało się, że po tej zmianie Stelmet BC wypływa już na spokojniejsze wody, jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość o odejściu Armaniego Moore’a. Młody, amerykański skrzydłowy na własną prośbę zmienił klub, a jego nowym pracodawcą została drużyna z Oldenburga, aktualnie dziewiątej drużyny ligi niemieckiej. W Grodzie Bachusa nie płakano jednak po Armanim zbyt długo, tylko zakasano rękawy i efektem był bardzo szybko zorganizowany… hit transferowy, bowiem do Zielonej Góry zawitał Mistrz Europy 2017 z reprezentacją Słowenii, były zawodnik euroligowego Efesu Stambuł, Edo Murić. Zapowiada się ciekawie. A co na drugim biegunie?

Na pewno nie tak powrót do elity wyobrażali sobie w Legii Warszawa. Czternaście porażek, żadnego zwycięstwa to bilans który musi podcinać skrzydła. Na marne, bo marne, ale pocieszenie pozostaje fakt, że to właśnie legioniści zorganizują turniej o Puchar Polski w połowie lutego. Również niezbyt pozytywnie wygląda sytuacja Czarnych Słupsk, którzy już od dłuższego czasu zmagają się z problemami finansowymi, a przy tym ich gra również nie napawa optymizmem. Z kryzysu jak się wydaje wykaraskała się za to wreszcie Rosa Radom, która po bardzo słabych tygodniach, wreszcie odzyskała skuteczność, kilka razy pokusiła się o nawet trzycyfrowe wyniki w meczach i znów trzeba ją brać na poważnie w kontekście walki o najwyższe cele.

Europa

Oczywiście zaczynamy od polskich reprezentantów na arenie międzynarodowej, czyli Stelmetu BC i Rosy Radom. Niestety lepiej byłoby spuścić zasłonę milczenia niż opowiadać, gdyż trudno się mówi, kiedy na tapecie same porażki. Rosa Radom poległa kolejno z Olimpią Lublana, Medi Bayreuth oraz Movistar Estudiantes, co w sposób definitywny przekreśla jej szanse na ugranie czegokolwiek w tej edycji Ligi Mistrzów. To samo niestety mogą powiedzieć w Zielonej Górze, po porażkach z CEZ Nymburk, Arisem Saloniki i Telekomem Bonn. Szczególnie te dwie pierwsze wpadki, odniesione przed własną publicznością były bolesne w skutkach, bo to po nich stało się jasne, że Stelmet BC w tym roku pucharów już nie zawojuje, a nadzieje i oczekiwania były zupełnie inne..

Również karuzela o nazwie Euroliga kręci się już na najwyższych obrotach. Dopiero co zakończyła się pierwsza runda rozgrywek i po niej na czele znajduje się CSKA Moskwa, które tylko trzykrotnie schodziło z parkietu ze spuszczonymi głowami. Oczko za Rosjanami melduje się Olympiakos Pireus, który ma na kocie o jedną porażkę więcej. Dół tabeli okupują FC Barcelona, która jest trzynasta (5 wygranych) oraz kolejno Valencia, Efes Stambuł oraz Olimpia Mediolan (wszystkie po 4 zwycięstwa).

NBA

Grudzień w największym stopniu należał do Golden State Wariorrs, którzy 15 razy musieli stawać do boju, z czego aż trzynastokrotnie schodzili z parkietu w glorii i chwale. Również z bardzo dobrej strony na zakończenie roku prezentowali się Toronto Raptors legitymując się bilansem 11-3 i nawet obejmując na chwilę przodownictwo na Wschodzie. Wyhamowały za to Rakiety z Houston, które po kolejnych efektownych zwycięstwach, napotkały drobne problemy i przegrały kilka meczów pod rząd. Również Cleveland Cavaliers po wspaniałej serii trzynastu kolejnych zwycięstw na przełomie listopada i grudnia, musieli zejść na ziemie a ostatecznie grudniowy bilans 9-5 jest niezły, ale na kolana raczej nikogo nie rzuca. Jednak z początkiem stycznia do składu Cavs wraca Isaiah Thomas i można być pewnym że teraz będą jeszcze mocniejsi niż dotychczas.

Polskich fanów martwić może za to postawa Marcina Gortata, który po niezłym początku sezonu teraz jest coraz mniej widoczny w grze, a i na parkiecie spędza mniej minut niż dotychczas. Średnie na poziomie 8 punktów i 8 zbiórek to statystyki poniżej jego możliwości, z czego sam zawodnik doskonale zdaje sobie sprawę. Wizards ponownie są drużyną nieobliczalną, którą stać na wielkie wygrane, ale i równie wielkie wpadki. Ich gra momentami cieszy najbardziej wybrednych kibiców basketu, aby po chwili kompletnie rozczarowywać nawet własnych fanów. Poniekąd usprawiedliwieniem tego stanu rzeczy może być kontuzja ich lidera Johna Walla, który stracił kilka tygodni i teraz wciąż szuka swojej optymalnej dyspozycji.

Dogrywka

Liczba: 25 – tyle asyst w 30 minut gry rozdał rozgrywający New Orleans Pelicans, Rajon Rondo. Ostatnim komu udało się osiągnąć taki wynik był Jason Kidd w 1996 roku.

Cytat: „W NBA czas centrów grających w ten klasyczny sposób, jak ja, już się skończył. Nie stawia się na nich, nie ustawia pod nich taktyki. Naprawdę czuję bardzo mocno, że mój czas w NBA jest już na finiszu", Marcin Gortat dla „Przeglądu Sportowego”.

Video:

Jakby ktoś się wybierał do NBA, to tak się trenuje, aby tam grać. W akcji lider Indiana Pacers, Victor Oladipo.

Fot. facebook.com/AnwilWloclawek, facebook.com/Basketzg, facebook.com/cskabasket, facebook.com/warriors

 

Daj nam znać, czy artykuł Ci się spodobał
+1
Jeśli tak, pokaż go swoim znajomym!

WRÓĆ

SPRAWDŹ W NASZYM SKLEPIE