Drugie życie „Kotła Czarownic”

+1
2017-09-18

Roy McFarland, były angielski piłkarz, opowiadał: „Kiedy wychodziliśmy na mecz w Chorzowie… Ten huk! Grałem z Milanem, Realem, z Benfiką i na największych stadionach w Anglii. Ale w Chorzowie był największy hałas, jaki w życiu słyszałem. Wychodziłem na wiele stadionów na całym świecie, ale tego nie zapomnę. Ryk, który był na Śląskim, był niesamowity. Miałem wrażenie, że gdy wychodziliśmy z tunelu na murawę, ten krzyk jakby w nas uderzał”.

Moje wspomnienia ze śląskim „Kotłem Czarownic” są dość podobne. Był rok 2004, praktycznie początek lata – miałem trochę ponad 20 lat i jechałem na swój pierwszy koncert Metaliki. Pamiętam to uczucie, kiedy wkroczyłem na płytę boiska i efekt „WOW”! Te przytłaczające trybuny i ogrom pylonów, na których zawieszono oświetlenie. Z miejsca wyobraziłem sobie tłum ludzi dopingujący piłkarzy oraz magię meczu, kiedy oklaskuje cię kilkadziesiąt tysięcy gardeł. Potem miałem namiastkę tej euforii, kiedy połowa trybun zapełniła się fanami Mety. Na chłopaku z małej mieściny to musiało zrobić wrażenie. I zrobiło do tego stopnia, że zgubiłem się w tłumie kilkudziesięciu tysięcy ludzi i błąkałem się bez pieniędzy i jedzenia po Chorzowie nocą – wtedy to pierwszy raz (i w sumie ostatni) przyszło mi spać na dworcu. Teraz wspominam tę metalowa przygodę z uśmiechem i nostalgią. Wtedy nie było mi do śmiechu…

Na Stadion Śląski wróciłem po 4 latach, kiedy Królowie Metalu znowu zawitali do Polski – stadion wciąż wyglądał magicznie; te same potężne pylony, ta przestrzeń i specyficzny układ trybun; kocioł czarownic znów do mnie przemówił! Ostatni raz widziałem chorzowskiego kolosa w 2015 roku, kiedy wizytowałem turystycznie Śląsk. Przechadzałem się wówczas alejkami, którymi 11 lat wcześniej błąkałem się po ciemku. W świetle dnia nie wyglądały już tak upiornie. Milcząca bryła stadionu prezentowała się co najmniej monumentalnie! Stadion Śląski zbudowano w 1956 roku w zamiarze wielofunkcyjnej areny sportowej. To, że potem na kilkadziesiąt lat stał się mekką polskiego futbolu, zawdzięczamy przede wszystkim magicznym meczom Górnika Zabrze i reprezentacji Polski Kazimierza Górskiego. W tym „Kotle Czarownic” ugotowali się chociażby niesamowici Holendrzy z Johanem Cryuffem na czele. W Chorzowie zagrał też król futbolu – Brazylijczyk Pele.

Każdy kibic rodzimej piłki pamięta mecz, w którym kadrowicze Leo Beenhakkera ogrywali Portugalię (i Belgię), zapewniając sobie awans na, EURO 2008. Z niemałą satysfakcją oglądałem występ Bronowickiego, jak „nakrywał czapką” Cristiano Ronaldo! Ostatni oficjalny mecz reprezentacji Polski na Stadionie Śląskim odbył się 14 października 2009 roku. Drużyna prowadzona wtenczas przez Stefana Majewskiego przegrała ze Słowacją 0:1. Teraz, po ośmiu latach remontu, udało się go w końcu zakończyć i Śląsk odzyskał swoją piłkarską wizytówkę!

Po przebudowie pojemność stadionu zwiększono z 47 202 widzów do 55 211 miejsc. Trybuny „pokolorowano” barwami Górnego Śląska – żółtym oraz niebieskim, zaś dawny tor żużlowy zastąpiono lekkoatletyczną bieżnią. Zresztą, z tym ostatnim faktem co niektórzy wiążą spore nadzieje w kontekście lekkoatletycznych mistrzostw Europy w 2022 roku. Złożono już zresztą oficjalny wniosek, aby na zmodernizowanym obiekcie można było zorganizować tę ogromną imprezę sportową. Na żywo mogłoby obejrzeć ją nawet 700 tysięcy widzów!

Na koncerty, które w niedalekiej przyszłości będą organizowane na Stadionie Śląskim organizatorzy planują wpuszczać maksymalnie 85 tysięcy ludzi - najwięcej w Polsce! Jeszcze żeby tylko Metallica chciała zagrać u nas koncert pod chmurką, a nie w dusznej hali. Niemniej myślę, że ze stadionem w Chorzowie wkrótce się zobaczymy…

Daj nam znać, czy artykuł Ci się spodobał
+1
Jeśli tak, pokaż go swoim znajomym!

tagi: piłka nożna Stadion Śląski Chorzów
WRÓĆ

SPRAWDŹ W NASZYM SKLEPIE