Hiszpański futbol podąża z duchem czasu. Kryteria, którymi kieruje się LaLiga (podmiot tworzący rozgrywki klubowe w Hiszpanii) rozdzielając pieniądze z praw do transmisji telewizyjnych między klubami, zostały lekko znowelizowane... o stopień zaangażowania na oficjalnych kontach zespołów w mediach społecznościowych.
Na wniosek Komisji Delegacyjnej LaLigi, najwyższego organu wykonawczego w hiszpańskich rozgrywkach, który tworzą Real Madryt, Barcelona, Valencia, Villarreal, Levante i Betis, dział odpowiedzialny za wdrożenia społecznościowe będzie brał pod uwagę popularność oficjalnych kont klubowych w największych mediach społecznościowych. W bardzo dużym skrócie – im więcej lajków, tym więcej kasy.
Według Dekretu Królewskiego nr 5/2015 z 30 kwietnia 2015 roku, całkowity dochód uzyskany przez LaLiga z tytułu wykorzystywania i komercjalizacji praw audiowizulanych rozdzielany jest pomiędzy Primera División (90%) i Segunda División (10%). Z tych 90% przeznaczonych dla najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii, połowa rozdzielana jest po równo między klubami, a druga połowa przyznawana proporcjonalnie według dwóch kryteriów. Pierwsze z nich bierze pod uwagę osiągnięcia sportowe w pięciu ostatnich sezonach, mierzone według różnych wskaźników. Drugie kryterium, wspomniane wdrożenia społecznościowe, dzielą się z kolei na kolejne dwie części. I tak jedna trzecia to dochód ze sprzedaży karnetów i biletów, a - jeszcze do poprzedniego sezonu - dwie trzecie to krajowa i międzynarodowa oglądalność każdej z 20 ekip LaLigi.
Od bieżącego sezonu ostatni punkt został znowelizowany. Co prawda wciąż jedna trzecia pieniędzy będzie przyznawana proporcjonalnie względem sprzedaży karnetów i biletów, co oczywiście premiuje kluby grjące w europejskich pucharach i zachodzące jak najdalej w Pucharze Króla (bierze się pod uwagę wszystkie wpływy z oficjalnych rozgrywek), jednak pozostałe dwie trzecie zostały podzielone na dwie osobne części.
Jedną z nich wciąż jest widownia telewizyjna. Druga – i tu nowość – zaangażowanie klubów na Twitterze, Facebooku i Instagramie (wciąż bierze się pod uwagę uwzględnienie YouTube'a). I nie chodzi tu o liczbę osób śledzących konto danego klubu (bo to oczywiste, że Barcelona będzie miała więcej fanów niż, dajmy na to, Eibar), ale o liczbę interakcji. Od bieżącego sezonu niezależna firma badać będzie zaangażowanie fanów na klubowych kontach i te, które będą osiągały najlepsze rezultaty, dostaną najwięcej pieniędzy. Pod uwagę będą brane na przykład odpowiedzi na posty, wiadomości oznaczone jako „ulubione”, retweety na Twitterze czy polubienia na Instagramie i Facebooku. Jeśli ostatecznie zostanie włączony w to YouTube, to uwzględniana będzie również liczba wyświetleń każdego filmiku na klubowym koncie. Dla przykładu, największe zaangażowanie w ubiegłym sezonie miały FC Barcelona (1 224 804 793 interakcji), Real Madryt (629 210 237), Atletico Madryt (109 765 135), Real Betis (75 136 476), Valencia (39 041 256) i Sevilla (22 464 282).
Tym samym od bieżącego sezonu każdy fan drużyny z Primera División w mediach społecznościowych, wchodząc w reakcję w jakąkolwiek z publikacji, będzie wspomagał budżet swojego klubu poprzez większe wpływy z podziału praw audiowizulanych. Jeśli jeszcze jakieś kluby nie doceniły (nomen omen) wpływu mediów społecznościowych, to czas najwyższy wziąć się do roboty. Bo, choć to działania w świecie wirtualnym, wpływy do budżetu będą jak najbardziej realne.
Fot.: Twitter Real Betis, Flickr