Legia Warszawa w finansowym raju. Ile można zarobić w Lidze Mistrzów?

0
2016-09-21

Powrót Legii Warszawa do Ligi Mistrzów po 20 latach nieobecności okazał się traumatycznym przeżyciem. Nawet jeśli bolesna porażka z Borussią Dortmund potwierdziła, że żaden polski zespół nie jest przygotowany do obecności w piłkarskiej elicie, warto się w niej znaleźć z powodu pieniędzy. Już sam awans do Ligi Mistrzów oznacza bowiem wejście do finansowego raju. A dalej jest tylko lepiej. 

Jeszcze przed dwumeczem z Dundalk FC w IV rundzie eliminacji Legia zapewniła sobie około 6,2 mln euro premii. Lwią część tej kwoty stanowią profity za dotarcie do tego etapu rozgrywek. Gdyby mistrz Polski odpadł w rywalizacji z Irlandczykami, otrzymałby 3 mln euro za znalezienie się w ostatnim etapie kwalifikacji i 2,6 mln euro za awans do fazy grupowej Ligi Europy. Zespoły odpadające w IV rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów mają bowiem zagwarantowany udział w rozgrywkach grupowych LE z urzędu. Wywalczenie tych pieniędzy leżało jednak w obowiązku piłkarzy. Od 2014 roku są one częścią planowanego budżetu klubu. W praktyce pieniądze za awans do Ligi Europy są w Legii wydawane na bieżąco, zanim klub faktycznie znajdzie się w tych rozgrywkach. – To duże ryzyko, ale musimy je podjąć. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy się wolniej rozwijać – mówił na łamach sport.pl główny właściciel klubu, Dariusz Mioduski. – Gdyby nie to założenie, nie powinniśmy dziś w ogóle wydawać pieniędzy na piłkarzy. Nasze przychody rosną, ale wraz z nimi rosną także koszty. Musimy je czymś pokrywać.

Dziś wiadomo, że te wyliczenia można wsadzić sobie w kieszeń. Awans do Ligi Mistrzów oznacza nie tylko miejsce w piłkarskiej elicie i wielki prestiż. To również nieporównywalnie większe pieniądze.

GOTÓWKA LEŻY NA BOISKU

UEFA nagradza kluby już od I rundy kwalifikacyjnej. I robi to aż do samego finału. Kolejne awanse, zwycięstwa i remisy, a także udział w poszczególnych fazach Champions League, są równoznaczne z solidnym zastrzykiem gotówki.

Sam awans do wymarzonej Ligi Mistrzów po 20 latach nieobecności w elicie przyniósł Legii około 12,5 mln euro plus dodatkowe 2 miliony za wyeliminowanie Dundalk FC. Do tego trzeba doliczyć zyski z praw marketingowych i telewizyjnych, które według różnych szacunków wyniosą co najmniej 4 mln euro. Daje to kwotę ponad 18 mln euro. Przeliczając to na złotówki, mistrz Polski tylko za udział w fazie grupowej zarobi w granicach 75-80 mln złotych. Pamiętając przy tym, że każdy zespół ma do rozegrania trzy mecze na własnym stadionie. Stadionie, który zwłaszcza w przypadku klubów takich jak Legia, na meczach Ligi Mistrzów zapełni się z pewnością do ostatniego miejsca. To oznacza kolejne wpływy – tym razem z dnia meczowego. Budżet zasili również gotówka od sponsorów, którzy za możliwość pokazania się w Europie również wypłacą warszawianom dodatkowe pieniądze.

Roczny budżet Legii wynosi 120 mln złotych. Drugi w ekstraklasowym zestawieniu Lech Poznań ma w tym sezonie do wydania około 50 mln złotych. W obliczu tych danych wspomniana kwota od UEFA robi jeszcze większe wrażenie. A to nie koniec zysków, jakie czekają na wszystkie kluby grające w elicie. Pieniądze leżą na boisku. Trzeba je tylko podnieść.

UEFA sowicie wynagradza dobrą grę. Zwycięstwo w meczu grupowym Ligi Mistrzów oznacza premię w wysokości 1,5 mln euro. Remis wyceniany jest na 500 tys. euro. Porażka jest równoznaczna nie tylko z zerową zdobyczą punktową – trzeba się wówczas obejść smakiem także przy dzieleniu finansowego tortu. Kolejne fazy Ligi Mistrzów to jeszcze większe zyski. Awans do 1/8 finału UEFA wycenia na 5,5 mln euro. Ćwierćfinał to zarobek rzędu 6 mln euro. Drużyny, które znajdą się w półfinale, otrzymują 7 mln euro. I crème de la crème – finał. Zwycięzca Ligi Mistrzów zgarnie w tym sezonie 15 mln euro. Na konto przegranego wpłynie natomiast 10,5 mln euro.

SĄ ZYSKI, WIĘC MUSZĄ BYĆ WYDATKI

– Żadnych transferowych szaleństw nie będzie – zapowiadał w rozmowie ze sport.pl prezes Bogusław Leśnodorski jeszcze przed rewanżowym meczem z Dundalk. – W przypadku awansu część pieniędzy pójdzie na budowę boisk obok stadionu, na ośrodek w Książenicach pod Grodziskiem Mazowieckich, trochę na działalność innych sekcji. Trochę zostawimy na transfery, gdyby pojawiła się okazja na rynku, aby sprowadzić dobrych piłkarzy. No i praktycznie będzie po kasie.

Budowa boisk i kompleksu, który ma nie odbiegać od europejskich standardów, to niewątpliwie inwestycja na przyszłość. Zwłaszcza że większość tych planów – mają one kosztować około 50 mln złotych - podporządkowana jest szkoleniu dzieci i młodzieży. 10 mln złotych premii zagwarantowali sobie piłkarze za awans do fazy grupowej. Wyjazdy na mecze Ligi Mistrzów to także spory wydatek. W ostatnich dniach doszedł jeszcze jeden. Zwolniony po zaledwie trzech miesiącach pracy trener Besnik Hasi oraz jego współpracownicy zainkasują odprawy wynikające z zapisów w kontrakcie. W razie zwolnienia przez klub Albańczyk miał otrzymać około miliona euro. Po negocjacjach z szefostwem Legii prawdopodobnie zgodzi się na obniżenie tej kwoty o ponad połowę – do 400 tys. euro (ponad 1,6 miliona złotych).

WIĘKSZA KASA, MNIEJSZE SZANSE

Liga Mistrzów rokrocznie przynosi europejskiej federacji coraz większe zyski. Za dwa lata, czyli w 2018 roku, mają znacząco wzrosnąć za sprawą nowej reformy, która została już zatwierdzona przez Komitet Wykonawczy UEFA. Presja ze strony najmocniejszych klubów, które chcą kasować jeszcze więcej z tytułu gry w Lidze Mistrzów, okazała się kluczowa. Dlatego od sezonu 2018/19 cztery zespoły z czterech najmocniejszych lig: angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej i niemieckiej będą miały zagwarantowany udział w fazie grupowej LM bez konieczności eliminacji. Powód? Zdaniem Europejskiego Stowarzyszenia Klubów (ECA), w którym decydujący głos mają przedstawiciele najlepszych drużyn Starego Kontynentu, mecze takie jak Legia – Borussia (0:6), Bayern-Rostov (5:0) czy Barcelona-Celtic (7:0) – a przykłady pogromów z ostatnich lat można mnożyć – są pozbawione sensu. I zysków, które można zwiększyć, dołączając do elity drużyny o większym potencjale.

Co to oznacza dla klasy średniej i ubogich piłkarskiego świata? Mniejszą liczbę miejsc w elicie, o które można powalczyć. Po reformie Platiniego ścieżka mistrzowska przewidywała pięć miejsc dla słabszych ekip. Po zmianach liczba ta zostanie uszczuplona do czterech. Wprawdzie nie wrócą czasy, kiedy mistrz Polski rywalizował w eliminacjach z drużynami z Anglii, Hiszpanii czy Niemiec, ale o awans będzie trudniej niż w ostatnich latach.

I jakkolwiek oceniać posunięcia UEFA, po meczach takich jak z Borussią trudno o rozsądne kontrargumenty. 

Daj nam znać, czy artykuł Ci się spodobał
0
Jeśli tak, pokaż go swoim znajomym!

tagi: sport i biznes Liga Mistrzów Legia Warszawa UEFA
WRÓĆ

SPRAWDŹ W NASZYM SKLEPIE