Wojna światów. Futbol klubowy kontra futbol reprezentacyjny

+6
2017-03-22

Praca selekcjonera i praca trenera klubowego mają zupełnie inną specyfikę. W przypadku reprezentacji masz tylko kilka dni, w ciągu których musisz się wszystkim zająć: stałymi fragmentami, schematami w ofensywie i defensywie, analizą przeciwnika. Zdarza się tak, że musisz zagrać dwa mecze w okresie tygodnia lub półtora tygodnia, wtedy trzeba działać jeszcze szybciej.

W klubie mecze rozgrywasz co tydzień lub co kilka dni, w zależności, czy grasz w pucharach europejskich i krajowych. Jeśli tak, w pewnym sensie sytuacja jest podobna, ponieważ odstępy między kolejnymi spotkaniami są krótkie i również masz niewiele czasu na pracę. Różnica polega na tym, że stale masz możliwość poprawiania gry, ponieważ rozgrywasz mecz za meczem. Jeżeli coś nie wyszło, błyskawicznie pojawia się szansa na poprawę. W reprezentacji nie ma takiego komfortu. Musisz czekać, chyba że grasz akurat w mistrzostwach Europy albo mistrzostwach świata. Wtedy, oczywiście, intensywność jest na innym poziomie, który przypomina sytuację najlepszych klubów grających co chwilę. Mimo to trzeba dostrzec kolejną różnicę.

Wszystkie kluby – zarówno najlepsze, jak i te ze średniej półki i najsłabsze – składają się z piłkarzy, którzy grają ze sobą co najmniej przez kilka miesięcy, a często przez kilka lat. Grają i trenują ze sobą codziennie. Spotkań jest mnóstwo, więc jako trener możesz doskonalić różne aspekty zarówno na treningach, jak i podczas spotkań. W pracy z reprezentacją musisz o tym zapomnieć. Dlatego właśnie tak trudno gra się w drużynach narodowych młodym piłkarzom, którzy w klubach odgrywają już znaczącą rolę, są wprowadzeni do zespołu i szybko się w nim odnajdują. W kadrze ten proces trwa znacznie dłużej. Poza tym myślę, że ważną rolę odgrywa również psychika.

Rzadko się o tym mówi, ale w reprezentacji presja jest dużo większa – choćby z tego względu, że kumuluje się i nasila w krótkim czasie. To jest jeden moment, jeden lub dwa mecze, albo spotkania w finałach MŚ lub ME. Wszyscy na ciebie patrzą, wszyscy wokół są tym zainteresowani. To powoduje, że presja jest bardzo duża. Począwszy od pierwszego meczu w fazie grupowej, który ma ogromną wagę dla dalszych losów w turnieju, a skończywszy na fazie pucharowej. Jeśli twój zespół wychodzi z grupy, presja wcale nie maleje, ponieważ każdy mecz może być twoim ostatnim. Presja w klubie również jest ogromna, co do tego nie mam wątpliwości, ale jednak rozkłada się ona na cały sezon. Oczywiście trzeba też wziąć pod uwagę, że są różne kluby i różne drużyny narodowe. Trudniej grać np. w Bayernie Monachium niż w reprezentacji Malty, ale porównuję w tym miejscu najlepsze drużyny klubowe i narodowe.

Praca selekcjonera wymaga pewnego doświadczenia, ale przez wszystkie elementy, które wymieniłem, reprezentacje grają prościej niż kluby. Niewiele drużyn narodowych prezentuje bardzo wysoki poziom techniczny i taktyczny. Często stawiają one na defensywę, stałe fragmenty gry, kontrataki. Gdybyśmy przeanalizowali ostatnie lata, inaczej grała reprezentacja Hiszpanii. Vicente del Bosque (a wcześniej Luis Aragones) opierał się na piłkarzach Barcelony, do których dołożył kilku zawodników Realu Madryt. Chciał, by jego kadra prezentowała styl podobny do Barcelony. Było to o tyle łatwiejsze, że Real również ma wybitnych piłkarzy, którzy znali tę filozofię, szybko się zgrali i równie szybko ją zaadaptowali. Dodatkowo dobre wyniki powodowały, że ich pewność siebie rosła. Oba kluby grały świetnie i odnosiły sukcesy, co sprawiało, że reprezentacja Hiszpanii prezentowała inny futbol niż reszta świata.

Podobnie jak Niemcy, których reprezentacja zmieniła się od 2006 roku. Wcześniej naprawdę ciężko mi się ich oglądało, ale od momentu, gdy selekcjonerem został Juergen Klinsmann, a potem Joachim Loew, ich gra sprawia frajdę zarówno kibicom, jak i samym piłkarzom. Jest na bardzo wysokim poziomie, co wynika między innymi z faktu, że ta reprezentacja – podobnie jak Hiszpania – opiera się na piłkarzach dwóch najlepszych klubów Bundesligi: Bayernu Monachium i Borussii Dortmund. Czyli drużyn grających atrakcyjny futbol. Do tego dochodzą gracze światowego formatu z klubów zagranicznych, np. Toni Kroos, Mesut Oezil czy Sami Khedira. Loew pracuje z kadrą od ponad 10 lat, mnóstwo zawodników występuje w niej od wielu lat. Nie dość, że znają się z klubów, to jeszcze bardzo długo funkcjonują ze sobą na poziomie reprezentacyjnym. Z tych powodów Niemcy mogą pozwolić sobie na inny sposób grania, zdominować przeciwnika. Raz wychodzi im to lepiej, raz gorzej, ale potrafią to robić. O niewielu reprezentacjach na świecie można tak powiedzieć.

W czasach futbolu totalnego lub po prostu widowiskowego, Holandia opierała się na piłkarzach z jednego klubu, np. z AC Milan (Rijkaard, Gullit, van Basten), Ajaksu Amsterdam czy Barcelony, bo przecież w pewnym momencie większość podstawowego składu Barcy stanowili Holendrzy. W takiej sytuacji łatwiej o zgranie, wyrafinowany futbol, wyższą kulturę gry, podejmowanie większego ryzyka. Jeśli przeanalizujemy np. ostatnie mistrzostwa Europy, to okaże się, że Portugalia w trzech pierwszych meczach starała się grać ofensywnie, dominować, a skończyło się na trzech remisach. Później zmieniła sposób gry na bardziej pragmatyczny. Ustawiała się defensywnie i czekała na swoje szanse, aż doszła do finału i ten finał wygrała.

Większość drużyn narodowych opiera swoją taktykę na dobrej organizacji gry w defensywie, ponieważ jest to bezpieczniejsze i łatwiejsze do nauczenia. Poza tym dużą uwagę poświęca na stałe fragmenty gry, ponieważ w stosunkowo krótkim czasie można wyćwiczyć ten element, szuka szansy w kontrach albo stawia na indywidualności. Dlatego mecze reprezentacji nie są tak atrakcyjne jak mecze klubowe. Oczywiście może zdarzyć się świetny mecz dwóch drużyn narodowych, a bardzo słaby albo przepełniony taktyką mecz ligowy. Nie można tego uogólniać.

Selekcjonerzy poświęcają mnóstwo czasu na obserwację piłkarzy w ich klubach. To, być może, najistotniejszy element ich pracy, zresztą Adama Nawałkę lub jego asystentów bardzo często spotykam na meczach polskiej ligi. Praca nie zaczyna się, kiedy piłkarze spotykają się na zgrupowaniu kadry. Sztab trenerski obserwuje ich na co dzień, spotyka się ze sobą, analizuje przeciwnika i poszczególnych zawodników, czy to swoich, czy rywali. Trudno powiedzieć, że przez tydzień wytrenujesz bardzo dużo elementów. Oczywiście możesz pewne aspekty poprawić, zgrać, wpłynąć na psychikę piłkarza, który jest np. pod formą, nie znajduje się w rytmie meczowym, a jest reprezentacji potrzebny, ponieważ stanowi jej ważny element.

Akurat wiemy już, że Grzegorz Krychowiak jest kontuzjowany i z Czarnogórą nie zagra, ale Adam Nawałka na pewno miał jakiś plan w stosunku do Grześka – jak go przygotować do meczu, kiedy nie grał ostatnio zbyt często. Niektórzy selekcjonerzy nie powołują piłkarzy, którzy nie grają na co dzień w klubach. Uważają, że skoro nie jesteś w rytmie meczowym, nie będziesz w stanie wejść nagle na poziom, jakiego się od ciebie oczekuje. Inni z kolei potrafią powoływać zawodników pozostających przez jakiś czas bez klubu, bo i tacy grywali w reprezentacjach różnych krajów. Niemcy, Hiszpania, Argentyna czy Francja mogą wystawić cztery jedenastki, a każda z nich byłaby bardzo silna. A na drugim biegunie są reprezentacje, które mają jednego topowego zawodnika, jak np. Henrikh Mkhitaryan w Armenii, i dziesięciu pozostałych, którzy nigdy nie doskoczą do tego poziomu, mimo że bardzo się starają. Różne sytuacje, różne potrzeby.

Daj nam znać, czy artykuł Ci się spodobał
+6
Jeśli tak, pokaż go swoim znajomym!

tagi: Piłkarska środa Maciej Murawski reprezentacja Polski futbol klubowy futbol reprezentacyjny
WRÓĆ

SPRAWDŹ W NASZYM SKLEPIE