W świecie futbolu przyciągnięcie oka kibica reklamą nie należy do najłatwiejszych. Grono sponsorów i reklamodawców jest tak duże, że przeciętny fan może się w nich pogubić. Jeden z lokalnych supermarketów w Brazylii wpadł na doskonały pomysł, jak wykorzystać numery na koszulkach piłkarzy do niebanalnej promocji własnych produktów.
Fot. Fluminense de Feira/Facebook
Co sezon jesteśmy świadkami wprowadzania na rynek nowych modeli koszulek piłkarskich, które w najlepszych klubach i ligach Europy przybierają coraz to nowszą postać. Widzieliśmy już choćby Napoli grające w strojach moro, reprezentację Kamerunu w trykotach bez rękawków, okolicznościowe koszulki produkowane z okazji różnych jubileuszów i szczególnych meczów. Mamy też okazję podziwiać różne pomysły marketingowców, którzy chcą się wyróżnić na swój sposób w futbolowym świecie. Pomysł jednej z sieci brazylijskich supermarketów jest jednak absolutnie unikatowy.
Piłkarze czwartoligowego Fluminense de Feira, które nie należy do finansowych potentatów i o których do niedawna pewnie mało kto słyszał, od ubiegłego tygodnia stali się bohaterami wielu artykułów. Ktoś w dziale marketingu nowego sponsora klubu wpadł bowiem na pomysł, by numery na koszulkach wykorzystać do promocji swoich produktów. I dopisać do nich przecinek oraz dwie dodatkowe liczby. Efekt?
Piłkarz z dwudziestką nosi na plecach 20,38, czyli… cenę kremu do golenia. Piątka? Dopiszmy dwie cyfry i mamy 5,98, bo tyle kosztuje w reklamowanym supermarkecie szampon Palmolive. 7,98? Po tyle chodzą... mrożone sardynki.
Nie wiemy, czy to jednorazowy wyskok i czy promocje oraz zmieniające się ceny nie każą sponsorowi i piłkarzom zadbać o nowe koszulki co mecz. Ale wiadomo już, że akcja zakończyła się sukcesem dla obu stron – o taką liczbę publikacji w mediach na całym świecie klubowi mogłoby być trudno nawet w przypadku gry w brazylijskiej ekstraklasie. O rozgłosie dla sponsora nawet nie wspominając.