100 punktów, 32 zwycięstwa, 16 wygranych na wyjeździe, 106 zdobytych bramek, 18 zwycięstw z rzędu, różnica bramek +79 i 19 punktów przewagi nad drugą drużyną w tabeli. Te liczby pokazują, kto królował na boiskach Premier League w sezonie 2017/2018.
Manchester City wygrał Premier League w cuglach, tak naprawdę „zapewniając” sobie mistrzowski tytuł już w grudniu (o czym pisaliśmy tutaj). Wydaje się jednak, że sformułowanie „wygrał” nie do końca odzwierciedla postawę ekipy Pepa Guardioli w zakończonym przed chwilą sezonie. The Citizens połknęli wręcz rywali, bijąc przy tym kilka robiących niesamowite wrażenie rekordów. „Co mogę powiedzieć? Zdobycie 100 punktów w Anglii to coś niewyobrażalnego. 50 u siebie i 50 na wyjazdach. To niewiarygodne!”, mówił Guardiola po zwycięstwie 1:0 w ostatniej kolejce Premier League z Southampton. Gol Gabriela Jesusa w 94. minucie zapewnił Obywatelom dobicie do granicy 100 punktów, dzięki czemu City na zawsze zapisało się w historii angielskiego futbolu. Zespół z Etihad Stadium wygrał w minionym sezonie ligowym 32 mecze, czego nie dokonał wcześniej nikt. Drużyna Guardioli pobiła tym samym rekord 31 zwycięstw Tottenhamu z sezonu 1960/1961 i 95 zdobytych punktów przez Chelsea José Mourinho w kampanii 2004/2005.
„Mieliśmy okazję do pobicia kilku rekordów i osiągnęliśmy coś wyjątkowego”, mów Guardiola. Jego City świętowało mistrzostwo z dokładnie siedmioma rekordami na koncie. Nikt wcześniej w historii Premier League nie zdobył 100 punktów, nie wygrał 32 spotkań, nie zanotował serii 18 zwycięstw na z rzędu i 16 wygranych na wyjeździe. Nikt też nie zdobył w jednej kampanii 106 bramek i nie popisał się bilansem strzeleckim na poziomie +79 (różnica między golami strzelonymi a straconymi). Nikt też nie miał 19 punktów przewagi nad wicemistrzem kraju. Manchester City i Manchester United oraz pozostałe kluby z Premier League dzieli przepaść. The Citizens byli w minionym sezonie liderami przez 240 dni. We wszystkich 38 spotkaniach byli gorsi od swojego przeciwnika tylko przez 153 minuty.
100 punktów zdobyte przez Manchester City to coś niespotykanego nie tylko w Anglii, ale też w całej Europie. W pięciu najsilniejszych ligach Starego Kontynentu (angielskiej, francuskiej, hiszpańskiej, niemieckiej i włoskiej) tylko trzem drużynom udało się dobić do tej granicy. Ta sztuka udała się Realowi Madryt José Mourinho w sezonie 2011/2012. Królewscy dokonali tego jago pierwszy zespół w historii Primera División. Cristiano Ronaldo i spółka wygrali wówczas 32 spotkania zdobywając w sumie 121 bramek, co również było rekordem La Ligi. Wyczyn Los Blancos powtórzyła rok później Barcelona Tito Vilanovy, która również zdobyła 100 oczek i wygrała 32 ligowe konfrontacje. Wtedy na hiszpańskich boiskach dzielił i rządził Leo Messi, z którym Barcelona wygrała 18 z pierwszych 19 spotkań w sezonie.
Poza Realem i Barceloną do „setki” dobił też Juventus. Stara Dama wygrała siedem ostatnich sezonów w Serie A, jednak w kartach historii na zawsze zapisze się kampania 2013/2014, kiedy drużyna Antonio Conte zdemolowała krajowych rywali, zdobywając 102 punkty. Bianconeri 33 z 38 meczów, czego nie potrafił już powtórzyć zespół dowodzony przez Massimilanio Allegriego mimo zdobywania podwójnej korony w czterech ostatnich latach. W Turynie Juventus był niepokonany: wygrał wszystkie 19 spotkań przed własną publicznością.
Jeśli chodzi o mniej popularne ligi, to Celtic dowodzony przez Martin O'Neilla w sezonie 2001/2002 wygrał ligę szkocką z 103 punktami. Głównie dzięki znakomitej parze snajperów Larsson i Hartson, którzy zdobyli łącznie 48 bramek. Z kolei walijski Barry Town w sezonie 1996/1997 wygrał krajowe rozgrywki z 105 punktami, a rok później z 104. Co ciekawe, oba sezony Barry Town kończył z bilansem strzeleckim +103.
Fot. facebook.com/mancity