Niewiarygodne, ale możliwe. Cristiano Ronaldo ogolił hiszpańskiego fiskusa na niemal 15 milionów euro – taki zarzut postawiła zawodnikowi Realu Madryt prokuratura okręgowa. Piłkarzowi grozi kara od dwóch do siedmiu lat bezwzględnego pozbawienia wolności.
Fot.: Instagram
Trzykrotny zdobywca Ligi Mistrzów i czterokrotny zdobywca Złotej Piłki. Dwukrotny triumfator ligi hiszpańskiej, mistrz Europy z reprezentacją Portugalii i najskuteczniejszy strzelec w jej historii. Najlepszy strzelec w historii Realu Madryt i Ligi Mistrzów. Najlepszy strzelec w historii pięciu najsilniejszych lig Europy. Do tego pewnie ponad setka innych wyróżnień indywidualnych i drużynowych. Umowa o pracę w Realu Madryt, gwarantująca zarobki na poziomie 22 milionów euro rocznie. Do tego kontrakty reklamowe warte setki milionów euro. Tak mniej więcej wygląda dorobek Cristiano Ronaldo.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy stwierdzić, że Portugalczyk nie narzeka na swój los. Nie czeka na przelew do 10., pewnie nie spłaca kredytu, nie odkłada pół roku na tygodniowy pobyt w Łebie. Generalnie – życie jak w Madrycie. Jednak zawodnikowi coś do głowy strzela – przynajmniej zdaniem hiszpańskich organów ścigania – i postanawia pobawić się z tamtejszą skarbówką. Przez tę zabawę Hiszpania traci około 15 milionów euro.
Na początku tygodnia sekcja przestępstw ekonomicznych prokuratury okręgowej w Madrycie złożyła pozew do sądu śledczego w Pozuelo de Alarcón przeciwko Cristiano Ronaldo za przestępstwa podatkowe przeciwko państwu hiszpańskiemu w latach 2011-2014 na łączną kwotę 14.768.897,40 euro. W piśmie prokuratura, która zdecydowała się na taki krok po zbadaniu sprawy przedstawionej przez fiskus, podkreśla, że zawodnik wykorzystał sieć spółek stworzoną w 2010 roku, by ukryć przychody generowane z tytułu praw do wizerunku. Portugalczyk miał robić to świadomie i z własnej woli. Teraz sprawę zbada i zinterpretuje sędzia śledczy, który najpierw oceni, czy faktycznie doszło do przestępstwa, a następnie nada odpowiedni tok całej sprawie. Cristiano grozi od dwóch do siedmiu lat więzienia.
Zwykła nagonka? Być może. Jakoś nie chce nam się wierzyć, by piłkarz z takim CV mógł dopuścić się takiego przewinienia. Ba, przestępstwa. Z drugiej strony – coś na rzeczy musi być, bo w końcu prokuratura to instytucja na tyle poważna, że nie zrobi z siebie pośmiewiska. Sam Cristiano zachowuje spokój i twierdzi, że „ma czyste sumienie”. Pewnie skończy się tak jak w przypadku Leo Messiego i reprezentant Realu Madryt dostanie zawiasy. Choć „ukradł” cztery razy więcej niż Argentyńczyk.