Dokładnie rok temu portugalski artysta, Emanuel Santos, przedstawił światu – nie tylko piłkarskiemu – popiersie Cristiano Ronaldo, które zostało odsłonięte na Maderze przy okazji otwarcia lotniska imienia zawodnika Realu Madryt. Tak, dobrze pamiętacie. Chodzi o tą samą rzeźbę, z której niemożebną bekę kręcił cały świat. Jeśli ktoś, jakimś cudem, nie pamięta – przypominamy:
Dziennikarze z portalu Bleacher Report Football zlitowali się nad Emanuelem Santosem i dali artyście szansę na odkupienie swoich win. Coś na zasadzie „pokaż światu, że jednak coś potrafisz”. No i Santos stworzył drugą wersję Cristiano. Czy jest poprawa? Oceńcie sami.
Przy okazji żurnaliści z Bleacher Report Football przeprowadzili wywiad z Santosem i jego żoną, w którym para wyznaje, przez co musiała przejść po odsłonięciu pierwszej „wersji” pomnika. „Pracowałem na lotnisku i usłyszałem, że będzie nosić imię Cristiano Ronaldo. Zacząłem więc rzeźbić”, wyjawia Santos. I tak wszystko się zaczęło. Prawdziwe piekło artysty zaczęło się, kiedy rzeźba piłkarza została skończona. „Ludzie przychodzili pod mój dom i krzyczeli. «Widziałeś to?»”. „Pamiętam, że te dni były bardzo trudne”, dodaje żona Santosa, która nie ukrywała łez podczas wywiadu.
I być może to właśnie było powodem, dla którego Bleacher Report Football postanowił dać Santosowi szansę. Rodzinę Santosów zasypywały tysiące negatywnych komentarzy. Trudno się dziwić, jasne. Gość odwalił fuszerę, więc musi za to odpowiedzieć. Jednak każdy zasługuje na drugą szansę i takową dostał też Santos. Czy ją wykorzystał? Cóż… na pewno jest jakiś postęp!