Futbol płacze. Magia znika. Ten, który zawsze się uśmiechał, zdecydował zawiesić buty na kołku. Ricardo Izecson dos Santos Leite, wszystkim znany jako Kaká, obwieścił publicznie, że opuszcza świat piłki. Przynajmniej jako aktywny zawodnik. Ostatni mecz w barwach Orlando City, zakończony porażką z Columbus Crew, rozegrał dwa miesiące temu. Po tym spotkaniu na twarzy Kaki pojawiły się łzy. To miał być znak tego, co oficjalnie zostało obwieszczone teraz.
Brazylijczyk stawiał pierwsze piłkarskie kroki w swojej ojczyźnie, konkretnie w São Paulo, do którego dołączył w wieku 8 lat. W 2001 roku zadebiutował w pierwszej drużynie brazylijskiego klubu. W 58 spotkaniach zdobył 23 gole. To był początek legendy. Piłkarza zdecydowanie wyróżniającego się, który był w stanie „dotknąć nieba” kilka lat później.
Punkt kulminacyjny w karierze Kaki to rok 2007, w którym zdobył z Milanem Ligę Mistrzów. Jego gra zachwycała wszystkich, dzięki czemu został uznany najlepszym piłkarzem świata przez FIFA, a magazyn France Football wręczył mu Złotą Piłkę. Kaká był na tronie, do którego nawet nie aspirowali jeszcze tacy smarkacze jak Leo Messi i Cristiano Ronaldo.
Jednak w piłce – tak jak w życiu – wszystko co dobre, szybko się kończy. Z powodu pubalgii Kaká opuścił niebo i zszedł do piekła. Problemy z plecami sprawiły, że musiał abdykować z tronu bardzo szybko. Magiczny dotyk piłki i szybkość, które sprawiały, że był wyjątkowy, po prostu zniknęły. Wszystko zbiegło się z transferem do Realu Madryt. Kaká był pierwszym Galáctico drugiego etapu Florentino Péreza. Tego samego lata do klubu z Bernabéu dołączyli Cristiano Ronaldo, Karim Benzema i Xabi Alonso. W Hiszpanii trwała wielka era Pepa Guardioli. Kaká miał być jednym ze zbawicieli odradzającego się Realu Madryt, ale… nigdy do tego nie doszło. Piłkarz stał się jednym z największych niewypałów transferowych w historii Królewskich.
Mimo ogromnej krytyki, Kaká i tak zapisał się w historii futbolu. Był ostatnim królem przed erą Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. We Włoszech naznaczył epokę z takimi zawodnikami jak Paolo Maldini, Filippo Inzaghi, Andrij Szewczenko, Andrea Pirlo czy Dida. Tamtego Milanu bali się wszyscy. Kaká potrafił też dawać radość kibicom reprezentacji, choć w 2006 roku Brazylia, będąca jednym z faworytów Mistrzostw Świata w Niemczech, odpadła w ćwierćfinale.
Kaká to kolejna legenda, która w tym roku opuszcza świat piłki. Po Francesco Tottim, Philippie Lahmie, Xabim Alonso, Franku Lampardzie i Andrei Pirlo. Nowe pokolenia z pewnością nadejdą, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że dziś futbol stał się uboższy.