Czy znajdzie się piłkarz mogący przełamać duopol Ronaldo i Messiego w wyścigu o Złotą Piłkę? Kto zostanie mistrzem Polski, a kto spadnie z ligi? Czy reprezentacja Polski awansuje do finałów mistrzostw świata? Który z młodych talentów zapracuje wiosną na zagraniczny transfer? I czy Maciej Murawski ponownie zapuści wąsy w listopadzie? W pierwszym odcinku „Piłkarskiej środy” w nowym roku przewidujemy futbolową przyszłość z... wróżbitą Maciejem.
Czy ktoś przełamie trwający od wielu lat duopol Messiego i Ronaldo w wyścigu o Złotą Piłkę?
Nie ma innych, tak regularnych zawodników, którzy praktycznie rok w rok są najlepszymi strzelcami Ligi Mistrzów, zdobywają po kilkadziesiąt bramek we wszystkich rozgrywkach i wiele trofeów. To nie jest normalna sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia od zawsze. Tym bardziej, że ani Ronaldo, ani Messi nie są typowymi „dziesiątkami”. To piłkarze, którzy notują też sporo asyst, często grają na skrzydle, schodzą do środka. Były co prawda takie lata, gdy Bayern wygrał Ligę Mistrzów i mówiło się o Riberym, albo gdy Niemcy zdobyli mistrzostwo świata i zastanawiano się, czy nie ta nagroda nie należy się któremuś z ich reprezentantów, np. Neuerowi. Tytuły pomagają, ale pomagają zwłaszcza tej dwójce. Jeśli któryś z nich wygrywa Ligę Mistrzów, ligę hiszpańską i dorzuci inny – tak jak Ronaldo z Portugalią – tytuł, to najprawdopodobniej otrzyma Złotą Piłkę i zwycięży we wszystkich plebiscytach.
Innym piłkarzom trudno jest wskoczyć na ten pułap. Trzeba też powiedzieć uczciwie, że Ronaldo i Messi od wielu lat znajdują się na najwyższym poziomie i – co najważniejsze – oni z tego poziomu nie schodzą. W trójce plebiscytu znajdują się obok nich świetni piłkarze, ale nie są tak regularni, nie strzelają tylu goli. Griezmann, który zaliczył fantastyczny rok, potrafił się zaciąć i okresami miewał problemy ze zdobywaniem bramek. Takie rzeczy Ronaldo i Messiemu praktycznie się nie zdarzają. Mogą mieć słabsze momenty z powodu kontuzji albo spraw pozasportowych – choćby z podatkami – które mogą wpływać na ich postawę na boisku, natomiast ich umiejętności są niepodważalne.
Są wybitnymi piłkarzami i powinniśmy cieszyć się, że żyjemy w ich czasach i możemy tak często ich oglądać. Pamiętajmy, że wcześniej – w czasach Pelego czy Maradony – nie grało się tak wielu meczów, ich intensywność była mniejsza, a poza tym nie mogliśmy podziwiać ich tak regularnie. Teraz możemy obejrzeć każdy mecz i dzięki temu obserwować ich wyścig o miano najlepszego. W przyszłości pewnie pojawi się ktoś, kto strąci ich z samego szczytu, ale wydaje mi się, że będzie to związane z ich powolnym odchodzeniem na emeryturę. To, co pokazują Messi i Ronaldo, jest wyjątkowe.
U Messiego wielki wrodzony talent i umiejętność gry na małej przestrzeni są niewiarygodne. Nie ma drugiego piłkarza, który potrafi tak świetnie dryblować na małym kawałku boiska, a to najtrudniejsza umiejętność w piłce. Natomiast u Ronaldo trzeba podziwiać upór i ciężką pracę, dążenie do tego, by stać się najlepszym piłkarzem. Mając 31 lat wciąż jest głodny bramek, trofeów i kolejnych zwycięstw. Bardzo ciężko utrzymać taki głód sukcesu. Większość sportowców jest nieregularna, ponieważ po wielkim sukcesie przychodzi u nich rozluźnienie. To rozluźnienie powoduje słabszy okres, a po tym słabszym okresie – nieraz decyduje krytyka, nieraz chęć udowodnienia czegoś sobie i innym – znów wspinają się na szczyt. Kariery większości z nich możemy postrzegać jako falujące, natomiast u Ronaldo i Messiego cały czas widzimy stały, bardzo wysoki poziom. Strzelać po 30 bramek w bardzo silnej lidze, dorzucać bramki w pucharach i reprezentacjach jest bardzo trudno. A oni robią to regularnie i dopóki będą grali w Realu i Barcelonie, bardzo ciężko będzie ich przeskoczyć.
Kto może ich zastąpić w przyszłości? Wydaje mi się, że Neymar ma spore umiejętności i może kiedyś wejdzie na taki sam poziom, zwłaszcza że będzie grał jeszcze w piłkę, gdy ta dwójka już skończy. Zastanawiam się tylko, czy on posiada taką mentalność jak Ronaldo i Messi. Iskrę, która pozwala być cały czas na topie, głód ciągłego rozwoju, bo to warunek, by przez wiele lat utrzymać się na szczycie.
Czy reprezentacja Polski wywalczy bezpośredni awans do finałów mistrzostw świata?
Wierzę, że tak. Mamy bardzo dobrych piłkarzy i trenera, którzy tworzą świetnie zgrany zespół. W PZPN-ie wszystko jest poukładane: od spraw sportowych, przez sprawy organizacyjne aż po sprawy medialne. Dodatkowym atutem jest bardzo dobra sytuacja w grupie eliminacyjnej. Nic złego nie powinno się wydarzyć.
Oczywiście może przyjść dramat np. w postaci kontuzji kilku kluczowych graczy czy błędów sędziego i nagle okaże się, że przegraliśmy jeden-dwa mecze i zrobi się nieciekawie. Natomiast nie życzę tego naszej reprezentacji i wierzę, że nic takiego się nie stanie. Mam nadzieję, że kadra będzie grała tak jak w meczu z Rumunią. To był, moim zdaniem, jeden z najlepszych meczów reprezentacji Polski w ostatnich latach. Jeśli nadal tak będziemy grali, to jestem spokojny nie tylko o awans, ale też o to, co reprezentacja pokaże w finałach mistrzostw świata.
Kto zostanie mistrzem Polski 2016/17?
Przed rundą wiosenną w najlepszej sytuacji są Jagiellonia i – szczególnie – Lechia, która jeszcze przed podziałem tabeli zagra z Jagiellonią i Legią u siebie. Poza tym ma cztery punkty przewagi i jeśli poprawi grę na wyjazdach oraz utrzyma formę z meczów na własnym stadionie, ma bardzo dobre karty w rękach. Jednak mecz w Warszawie (Legia pokonała Lechię 3:0 – przyp. red.) pokazał różnicę między Legią a Lechią, przynajmniej tamtego dnia.
Wiemy już, że wiosną Legia będzie wyglądała inaczej kadrowo. Odeszli Bereszyński i Nikolić, być może odejdzie również Prijović, więc straciła ważnych piłkarzy. Nasze kluby nie są na takim poziomie, by za wszelką cenę móc zatrzymywać najlepszych. Na dłuższą metę wyróżniający się piłkarze zawsze będą odchodzić. Ale dobrze zarządzany klub jest na to przygotowany. Czyli odchodzi Bereszyński, ale przychodzi Jędrzejczyk. Od dłuższego czasu było wiadomo, że Bartek prawdopodobnie odejdzie. W takiej sytuacji klub musi zareagować. Legia chciała zatrzymać Jędrzejczyka latem. Wtedy się nie udało. Teraz było ją na to stać. Myślę, że klub nie straci jakościowo na tej zamianie. Dodatkowo Jędrzejczyk może zagrać na kilku pozycjach w obronie, więc to bardzo dobry ruch.
Zdecydowanie trudniej będzie zastąpić Nikolicia. Legia sprowadziła nowego napastnika – pamiętam, jak grał przeciwko Legii w pucharach i był bardzo trudny do upilnowania. Może dać wiele drużynie, ale z drugiej strony nie sądzę, by w lidze był tak skuteczny jak Nemanja Nikolić. Węgier był pod tym względem wyjątkowy. Jego inteligencja w poruszaniu się po boisku, połączona z wykończeniem sytuacji, była niesamowita i dawała przewagę w lidze. Poza tym Legia pokazała w drugiej części rundy wielką siłę, odrabiając straty do Jagiellonii i Lechii. Występy w Lidze Mistrzów dały jej piłkarzom kolejne doświadczenie i pewność siebie, a trener Magiera odmienił zespół. Legioniści mają dodatkowe obciążenie w postaci występów w europejskich pucharach – czwartkowe mecze w Lidze Europy są trudniejsze do pogodzenia z meczami w lidze. Wraca się później i są tylko dwa dni przerwy do kolejnego spotkania. To krótki czas, by się optymalnie zregenerować. Jeśli Legii uda się przejść Ajax i będzie grała dłużej w pucharach, rywale zyskają dodatkowy atut w walce o mistrzostwo. Mimo to – patrząc na potencjał i końcówkę jesieni – piłka jest po jej stronie.
Jestem ciekaw, jak po zimie będą wyglądały inne zespoły z czołówki. Wiemy, że Jagiellonia po dobrych okresach traciła zazwyczaj najlepszych piłkarzy. Na razie się nie osłabia i prawdopodobnie utrzyma mocną kadrę, co jest bardzo ważne w jej przypadku. Poza tym drużyna Michała Probierza czuje się lepiej, gdy nie jest faworytem. Mimo że jest na czele tabeli, uwaga i presja będzie się skupiać na Legii i Lechii. W takiej sytuacji łatwiej będzie jej zaatakować i grać o mistrzostwo. W czubie znajduje się także Lech Poznań, który ma potencjał, by włączyć się do walki. Te cztery drużyny rozstrzygną między sobą kwestię mistrzostwa.
Trudno jednoznacznie powiedzieć, kto zostanie mistrzem. Wszystkie drużyny przystąpią do gry po przerwie i mniejszych lub większych zmianach kadrowych. Legia ma najlepszych piłkarzy, ale w piłce nożnej nie zawsze są oni gwarancją sukcesu. Podobnie jak ogromna przewaga finansowa, którą Legia uzyskała nad resztą ligi dzięki występom w Lidze Mistrzów. Pieniądze nie zawsze wygrywają i to jest w piłce nożnej piękne.
Kto spadnie z LOTTO Ekstraklasy?
Najtrudniejszą sytuację mają Ruch Chorzów i Górnik Łęczna. I jedni, i drudzy prezentowali się słabo, a dodatkowo Ruchowi odjęto punkty. Jednak w tym momencie, gdy spojrzy się na tabelę, w walkę o utrzymanie zamieszanych jest dziesięć drużyn. Od siódmej w tabeli Pogoni Szczecin aż po sam dół wszystkie zespoły muszą się mocno nagimnastykować, żeby nie załapać się do grupy spadkowej.
Pamiętamy, co stało się rok temu. Podbeskidzie grało świetne mecze w fazie zasadniczej na wiosnę, prawie udało mu się wejść do grupy mistrzowskiej, a nawet był moment, że przez kilka czy kilkanaście godzin się w niej znajdowało. Już w grupie spadkowej wydawało się, że ma przewagę nad resztą i nic mu nie grozi, a jednak faza finałowa okazała się dramatyczna i zakończyła spadkiem Podbeskidzia z ekstraklasy. Mówienie o tym, kto spadnie, byłoby więc w tym momencie nieuczciwe. Ruch i Górnik są w najtrudniejszym położeniu, ale równie dobrze może spaść Pogoń lub Arka, które w tej chwili są na miejscach 7-8. W grupie spadkowej po podziale punktów zabawa zaczyna się na nowo. I to nie jest zabawa, w której jako piłkarz chciałbym uczestniczyć.
Który z młodych polskich ligowców zapracuje wiosną na zagraniczny transfer?
Liczę na to, że to będzie pół roku, w którym ostateczny stempel jakości postawią przy swoich nazwiskach Dawid Kownacki z Lecha Poznań i Kamil Świderski z Jagiellonii. Dla obu to ostatni dzwonek, by pozbyć się miana wielkich talentów i stać się piłkarzami pełną gębą. To ciągle są jeszcze młodzi piłkarze, ale mający po 19-20 lat. To moment, żeby stać się liderami swoich drużyn. Jeśli to zrobią, mają szansę na wyjazd do fajnej ligi i dobrego zespołu latem.
Co do innych piłkarzy – trenerzy coraz częściej dają im szansę, ale to za mało, by powiedzieć, że ten czy inny zawodnik na pewno wypali. Tę dwójkę obserwuję dość długo. Wydaje mi się, że czas, w którym mieli łatkę wielkich talentów i przechodzili trudniejsze momenty, jest już za nimi. Dorośli do tego, by ciągnąć grę swoich zespołów. Do tego towarzystwa dorzuciłbym jeszcze młodziutkiego, urodzonego w 2000 roku Przemka Bargiela.
Już w poprzednim sezonie zagrał kilka meczów w ekstraklasie. W tym – przez to, że Ruch walczy o utrzymanie – dostał mniej szans. Dla wszystkich młodych piłkarzy to niekorzystny moment. Kiedy drużyna broni się przed spadkiem, trener nieraz obawia się wpuszczać tak młodych zawodników. Być może w innej, bardziej komfortowej dla Ruchu sytuacji Przemek grałby częściej i mógłby się wtedy szybciej rozwijać. Ale to na pewno piłkarz z ogromnym talentem. Ostatni był w Interze Mediolan, został bardzo dobrze oceniony. Jeśli nie zostanie sprzedany już teraz, na pewno w którymś momencie dostanie szansę na grę. Jeśli się sprawdzi, to jak najbardziej zapracuje na wyjazd – 16-latek występujący na dobrym poziomie w ekstraklasie to naturalny kandydat na transfer do dobrego klubu.
Czy Maciej Murawski podtrzyma tradycję zapuszczania wąsów w listopadzie?
Myślę, że tak. Dzięki akcji Movember w naszej stacji – i nie tylko u nas – wiele osób usłyszało o problemie, a przede wszystkim poszło się przebadać. W pierwszych latach wiele ludzi się dziwiło, dlaczego zapuszczamy wąsy. Teraz już wiedzą, dlaczego to robimy. Poza tym fajnie, że wielu piłkarzy Ekstraklasy i w ogóle sportowców włączyło się w tę akcję. Warto to robić, nawet gdyby jedna osoba poszła się przebadać, choć wiemy, że tych osób było i jest znacznie więcej. Dla mnie listopad nie jest łatwym miesiącem. Wąs czasami mnie denerwował i męczył, a poza tym pasuje tylko Bońkowi (śmiech).