To było kuriozum. Podczas meczu 2. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów pomiędzy Beşiktaşem a RB Lipsk napastnik gości, Timo Werner, poprosił o zmianę, bo… najprawdopodobniej nie był w stanie znieść fanatycznego dopingu gospodarzy.
Timo Werner jest wychowankiem VfB Stuttgart, w którego barwach zadebiutował 1 sierpnia 2013 roku w meczu fazy kwalifikacyjnej Ligi Europy z Botewem Płowdiw. Miał wtedy 17 lat, cztery miesiące i 25 dni, co czyniło go najmłodszym debiutantem w historii klubu. W reprezentacji Niemiec zadebiutował 22 marca 2017 w meczu z Anglią.
Piłkarz, który rozegrał ponad 100 meczów w Bundeslidze tego dnia nie sprostał chóralnym krzykom, przyśpiewkom, gwizdom i przekleństwom płynącym ze strony rozpalonych trybun. Przez cały czas próbował zatykać sobie uszy palcami, lecz jego próby pozostawały bez rezultatu. W końcu otrzymał od lekarzy RB Lipska zatyczki do uszu – te również nie pomogły. Najlepszy napastnik wicemistrzów Niemiec po trzydziestu minutach gry poprosił o zmianę.
Warto w tym miejscu nadmienić, iż kibice Beşiktaşu należą do jednych z najbardziej żywiołowych fanatyków w Europie. Co ciekawe, w swoim klubowym muzeum mają specjalne pomieszczenie, w którym odzwierciedlają hałas z konkretnych spotkań (z pomiarem decybeli). Gdy puszczany jest doping z derbów Stambułu niewielu go wytrzymuje.
Wracając do młodego Niemca - niewiadomym jest czy była to jednorazowa niedyspozycja czy poważniejszy problem zdrowotny. Według najnowszych doniesień i oficjalnej informacji RB Lipsk, Timo Werner opuścił boisko z powodu problemów z krążeniem. Może to być po prostu zwykły zabieg PR-owy, aby chronić młodego chłopaka przed lawiną krytyki.
Werner jest cały czas pod lupą Realu Madryt i FC Barcelona. Po ostatnim wydarzeniu zapał włodarzy z Madrytu i Katalonii może nieco opaść. Wszak nie ma bardziej stresogennego meczu niż „Klasyk”. A po co im piłkarz, który boi się hałasu?
Sportowy
