Czesław Lang: o Polsce zakochanej w kolarstwie, zakładzie z włoską legendą i... parówkach

0
2015-12-03

Czesław Lang to postać doskonale znana nie tylko kibicom kolarstwa, z którym wiąże się całe jego życie. W jego zawodniczym résumé widnieje pasmo sukcesów, ze srebrnym medalem Igrzysk Olimpijskich w Moskwie (1980) i mistrzostw świata (1979) na czele. Gdy w 1982 roku podpisał zawodowy kontrakt z włoską grupą GIS Gelati-Campagnolo, stał się pierwszym zawodowym kolarzem nie tylko z Polski, lecz z całego bloku wschodniego. W kolejnych sezonach reprezentował barwy kilku innych grup, startując w najbardziej prestiżowych kolarskich imprezach świata: Tour de France oraz Giro d'Italia. Wygrał 30 zawodowych wyścigów.

Po zakończeniu kariery (1989) swoją wiedzę i bogate doświadczenia przeniósł na polski grunt. Od 1993 roku pełni funkcję Dyrektora Generalnego Lang Team oraz Tour de Pologne. Dziś, po ponad dwóch dekadach, nieco zapomniana niegdyś kolarska impreza świeci pełnym blaskiem. Tour de Pologne zyskał miano jednego z najbardziej prestiżowych wyścigów kolarskich na świecie, należy do elitarnego cyklu UCI World Tour, a przed telewizorami i na trasie imprezy gromadzi milionową widownię. O Polsce zakochanej i wciąż zakochującej się w kolarstwie, radykalnej zmianie diety, tegorocznym zakładzie z wielką legendą światowego kolarstwa oraz o... bigosie i parówkach Czesław Lang opowiedział w rozmowie z hurtowniasportowa.net.

Czesław Lang - wywiadJak ocenia Pan dobiegający powoli końca rok 2015? Jakie cele udało się zrealizować?

CZESŁAW LANG: - Prywatnie był to dla mnie znakomity rok, ponieważ przed kilkoma laty odstawiłem rower i mimo nie młodego już przecież wieku, postanowiłem jakiś czas temu, że znów na niego wsiądę. Wymagało to oczywiście regularnego treningu i pewnych przygotowań, zwłaszcza że przed rozpoczęciem 2015 roku zawarłem zakład z moim przyjacielem, a jednocześnie legendą kolarstwa Francesco Moserem (włoski kolarz torowy i szosowy, wielokrotny medalista mistrzostw świata, zwycięzca Giro d'Italia - przyp. red.). Zakład, który wygrałem! Pokonałem go dwukrotnie: na górskich podjazdach we Francji i we Włoszech. Wprawdzie nie był to wielki i bardzo poważny cel, bardziej forma zabawy, lecz po tylu latach od zakończeniu kariery taka forma sprawdzenia się z wielkim mistrzem szosy była dla mnie wspaniałym przeżyciem.

Jaki sportowy prezent - czy to materialny, czy w metaforycznym ujęciu - był najlepszym prezentem w Pana życiu?

- (długa chwila zastanowienia...) Chyba już wiem. Największy prezent sprawili mi polscy kolarze. Michał Kwiatkowski został mistrzem świata elity, Rafał Majka najlepszym góralem Tour de France, a później stanął jeszcze na podium Vuelta a Espana (zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej - przyp. red.). Długo oczekiwałem - chyba wszyscy oczekiwaliśmy - na wyniki kolarzy i one nareszcie przyszły, dodatkowo tak wspaniałe. Nie ma co ukrywać, że takie sukcesy - znakomite rezultaty Polaków w najlepszych i najbardziej prestiżowych wyścigach świata są również lokomotywą dla Tour de Pologne.

Drugi prezent: mamy miliony kibiców na trasie Tour de Pologne. W tym roku na ulice wyszło 3,5 miliona Polaków, by dopingować kolarzy, przeżywać emocje i wspólnie bawić się w czasie wielkiego święta kolarstwa w naszym kraju. Kiedy byłem kolarzem, w czasie każdego wyścigu chciałem dawać im powody do radości, walczyłem po to, by wspólnie z nimi przeżywać największe chwile. Jako organizator Tour de Pologne muszę powiedzieć, że tak wielka frekwencja to najlepszy prezent, jaki mogłem otrzymać od publiczności, a jednocześnie dowód, że się rozwijamy i że wyścig spełnia jej oczekiwania.

Czesław Lang - Tour de Pologne
fot. Szymon Puchalski/ źródło: www.czeslawlang.com

Bez czego i/lub bez kogo nie istnieją dla Pana święta, a co w tym czasie do szczęścia potrzebne nie jest?

- Pewnie nie będę oryginalny, jeśli powiem, że rodzina - żona, dzieci, najbliższe mi osoby. Do tego choinka, zapach jodły i świątecznych potraw to nieodzowna część tradycji, która nadaje świętom wspaniały klimat. A bez czego mogę się obyć? Bez alkoholu. W ogóle, nie tylko na świątecznym stole. Nie musi też być mięsa i mleka, za to powinno się znaleźć mnostwo warzyw i owoców. Jest to związane z moją dietą.

Od pewnego czasu jest Pan weganinem.

- Tak. Mięso przestałem jeść cztery lata temu, a kilkanaście miesięcy temu przeszedłem na weganizm. W znacznej mierze z konieczności, ponieważ dotknęły mnie problemy zdrowotne (arytmia i choroba Meniere'a, nieuleczalna choroba ucha wewnętrznego, która objawia się m.in. nagłymi atakami zawrotów głowy, nudnościami, niedosłuchem odbiorczym i postępującą utratą słuchu; leczenie polega na łagodzeniu objawów i skutków choroby - przyp. red.) . Dotychczasowy jadłospis wywróciłem więc do góry nogami.

I jak się Pan czuje po tej zmianie?

- Rewelacyjnie, tak pod względem formy fizycznej, jak również psychicznej. Czuję się naprawdę doskonale. Jak bym znowu miał dwadzieścia parę lat.

Do tematu diety wrócimy za moment. Proszę powiedzieć, czy święta oznaczają dla Pana brak aktywności sportowej, czy jednak w zgodzie z zasadą, że trochę ruchu nie zaszkodzi?

- Każde święta spędzam aktywnie. Lubię wyjść na długi spacer, rower czy konną przejażdżkę, bo uwielbiam również i ten rodzaj sportu. Wspólnie z rodziną cieszymy się z okazji spotkań przy rodzinnym stole, ale dwie-trzy godziny ruchu to podstawa.

Czesław Lang - weganizm
Źródło: www.czeslawlang.com

Jak dbał Pan o świąteczną - a może nie tylko świąteczną - dietę w czasach, kiedy startował Pan w wyścigach kolarskich? Domyślam się, że miało to swoją specyfikę.

- Tak, wyglądało to zupełnie inaczej niż dzisiaj, ponieważ były to zupełnie inne czasy, a więc również całkowicie inne nawyki żywieniowe. W trakcie świąt jadło się mnóstwo ciężkich rzeczy w postaci wędzonych szynek, kiełbas czy tradycyjnych wyrobów - to pierwsze i naturalne skojarzenie ze świąteczną dietą tamtych dni. Po kilku dniach przy stole człowiek czuł się senny i ociężały, tak, że potrzeba było kilka dni treningu, aby organizm doszedł do siebie.

W polskich sklepach nie było niczego, więc trudno, by w czasie takiej biedy i tak specyficznych czasów dbać w jakiś wysublimowany sposób o dietę. Mam na myśli również okres startów. W latach PRL brakowało w sklepach podstawowych produktów, więc czasem jadło się tuż przed startem różne rzeczy. Pamiętam, że na śniadanie zdarzał się często bigos, parówki, jajecznica. To wszystko odbijało się, dosłownie i w przenośni, w czasie wyścigu. Przełom nastąpił w momencie mojego wyjazdu do Włoch, by występować w zawodowym peletonie. Będąc w Italii, człowiek przechodził automatycznie na dietę śródziemnomorską, typową dla zawodowców. Dietę bogatą w makarony, węglowodany, mnóstwo sałat i zieleniny, ale i mięsa w rozmaitych rodzajach i przyrządzane w rozmaity sposób - jak nie ryba, to befsztyk.

"W latach PRL brakowało w sklepach podstawowych produktów, więc czasem jadło się tuż przed startem różne rzeczy. Pamiętam, że na śniadanie zdarzał się często bigos, parówki, jajecznica. To wszystko odbijało się, dosłownie i w przenośni, w czasie wyścigu"

Rok 2016 będzie rokiem olimpijskim. Przy takiej okazji niemal zawsze, co cztery lata, powracają dyskusje na temat medalowych szans i kondycji polskiego sportu. Wobec tego w jakiej kondycji i na jakiej ścieżce rozwoju - prawidłowej czy wręcz przeciwnie - znajduje się według Pana polskie kolarstwo u progu 2016 roku?

- W tym roku polskie kolarstwo zdobyło na wielu ważnych imprezach mistrzostw świata i Europy 31 medali: dotyczy to szosy, toru, MTB, zarówno kobiet i mężczyzn, a także różnych kategorii wiekowych - czy to juniorskich, czy do lat 23. Te rezultaty świadczą o potencjale polskiego kolarstwa. Nie wiem, czy jakaś inna dyscyplina polskiego sportu może pochwalić się taką liczbą medali zdobytych w 2015 roku. Nie mamy już wprawdzie indywidualnego mistrza świata wśród mężczyzn, ale Michał Kwiatkowski został wicemistrzem globu w jeździe drużynowej na czas. Mamy wielkie medalowe szanse na igrzyskach, zarówno na szosie, jak i w MTB, choć nie wiem, w jakiej dyspozycji znajduje się Maja Włoszczowska. Z całą pewnością będą to dla nas - nas, pasjonatów kolarstwa - bardzo ciekawe igrzyska. Poza tym wierzę, że Polacy z roku na rok będą stale podnosili swój poziom, mimo że już teraz jest on bardzo wysoki.

Dodatkowo przyszły rok będzie dla nas, organizatorów Tour de Pologne, bardzo ważny. W ramach Tour de Pologne odbędzie się historyczny, bo pierwszy, wyścig dla pań. Do tradycyjnego wyścigu mężczyzn dojdą trzy etapy dla kobiet - trzy ostatnie etapy. W ciągu jednego dnia zakończy się rywalizacja mężczyzn, a zacznie rywalizacja wśród kobiet, która potrwa trzy dni. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że przyszłoroczny Tour de Pologne będzie się kończył idealnie przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich. Silna obsada gwarantowana, ponieważ będzie to ostateczne przetarcie przed ściganiem w Rio de Janeiro. Wiemy już dziś, że w TdP wystartuje Rafał Majka, zwycięzca ostatniej edycji wyścigu dookoła Polski. Czekamy nadal na decyzję "Kwiatka" - przede wszystkim na to, jak ułoży się jego program przygotowań do igrzysk. Zapowiada się pasjonujący rok.

Na zakończenie: czego można by życzyć Panu przy wigilijnym opłatku na kolejny rok?

- Na pewno dużo zdrowia, rodzinnej miłości i szczęścia, a przede wszystkim rozwijania życiowych pasji. Tego samego mogę życzyć każdemu, kto realizuje swoje marzenia w jakiejkolwiek dziedzinie życia. W kwestiach zawodowych życzyłbym sobie, aby ponownie dopisali partnerzy i sponsorzy Tour de Pologne - po to, żeby przygotować wspólnie imprezę przynajmniej tak dobrą, jak do tej pory. Wtedy dostaniemy gwarancję kolejnych wielkich sportowych emocji, ale i fantastycznej zabawy dla milionów ludzi w całej Polsce.

Daj nam znać, czy artykuł Ci się spodobał
0
Jeśli tak, pokaż go swoim znajomym!

tagi: wywiady czesław lang kolarstwo tour de pologne tour de france dieta weganizm
WRÓĆ

SPRAWDŹ W NASZYM SKLEPIE