Poznajcie historię 31-latka, który udowodnił, że „impossible is nothing”. Alex Honnold został pierwszym człowiekiem na świecie, któremu udało się wspiąć po niemal kilometrowej ścianie skały El Capitan w środkowej Kalifornii.
Witajcie! Dziś przygotowałem dla Was artykuł „wysokich lotów”. Wszystko zaczęło się od tego, że kilka dni temu wraz z moją partnerką odwiedziliśmy lokalny park, w którym dla większej frajdy odwiedzających zbudowano kilka ścian wspinaczkowych. Zaiste – zabawa była przednia! Wygłupialiśmy się, wspinaliśmy – świetnie spędzaliśmy czas. Muszę przyznać się w tym miejscu, że od dziecka odczuwam nieprzyjemne skutki lęku wysokości – zaraz po wejściu na szczyt jednej ze ścianek, dosłownie poczułem jak uginają mi się kolana, a umysł rozsadza paniczna komenda: „CHOPIE! ZŁAŹ NA ZIEMIĘ!”. Akurat z tym elementem zabawy miałem największy problem – ostatecznie zsunąłem się na pośladkach z owej „pochyłej zasadzki” ku uciesze damy mego serca. Kiedy me stopy dotknęły ziemi poczułem nieopisaną ulgę… Moja piękniejsza połowa również cierpi na podobną przypadłość, lecz z racji tego, iż za kilka dni będzie skakać ze spadochronem, postanowiła rzucić wyzwanie strachowi – wlazła na ściankę szybciej niż ja! Fakt, później nie mogła zejść, ale to już inna historia.
Wizyta w parku zachęciła mnie do kolejnych odwiedzin. Ściany wspinaczkowe rzuciły mi wyzwanie! Przed kilkoma laty intensywnie trenowałem na siłowni i crossfitowałem, aby wykonać „flagę”. Ostatnimi czasy zupełnie zaniedbałem tę formę aktywności fizycznej na rzecz chociażby roweru, rolek czy biegania. O należytym wspinaniu w parku nie było zatem mowy – wiadomo, siła w ramionach już nie ta. Tym bardziej doceniłem zawodników, którzy uprawiają szlachetną sztukę wspinaczki. Swego czasu obserwowałem ich dokonania w dawnych kamieniołomach u podnóża słowiańskiej góry Ślęży – poruszyło mnie to i zachwyciło zarazem! Ogromny szacunek ku nim z mojej strony. Żeby tego było mało, na początku tygodnia – korzystając z małego tłoku na miejskim basenie – podszedłem po raz pierwszy do zbudowanej tam ściany wspinaczkowej. Oczywiście spróbowałem dla zabawy nań wejść – tym razem korzystając z wypychających właściwości wody… i znowu nic z tego nie wyszło. Widocznie za mało „pary” skrywają me muskuły. Akurat tak się zabawnie złożyło, że dzień po mych wspinaczkowych doświadczeniach trafiłem w Internecie na bardzo ciekawy artykułu o Alexie Honnoldzie. Zainspirowany, zachwycony i porażony jego osobą, postanowiłem przybliżyć Wam najnowsze i najsłynniejsze zarazem dokonanie tego niesamowitego wspinacza.
Wywołany do tablicy wyczynowiec liczy sobie niespełna 32 lata, a już dokonał niemożliwego. Z powodzeniem mógłby reprezentować znaną firmę producencką, której sławetne logo przedstawia „trzy przewrócone prostokąciki” – bo to adidas swego czasu wprowadził do popkultury słynne hasło reklamowe „Impossible is nothing”, zaś Alex właśnie udowodnił, że niemożliwe nie istnieje. Kilkanaście dni temu został pierwszym człowiekiem, któremu udało się wspiąć po niemal kilometrowej ścianie skały El Capitan bez zabezpieczeń! Historyczne wejście trwało niecałe cztery godziny. Należy w tym miejscu dodać, iż trasa ta jest jedną z najniebezpieczniejszych na świecie.
Wyobrażacie to sobie? Wejść na taaaaaaaaaką skałę bez asekuracji, bez żadnej liny, zdając się jedynie na siłę własnych rąk? NIESAMOWITE!
Na łamach magazynu National Geographic poinformowano, iż Honnold przygotowywał się do przejścia Freeridera (czyli jednej z tras na skale El Capitan) od roku. Zamiar tej historycznej solówki był utrzymywany w ścisłej tajemnicy i wiedziała o nim jedynie wąska grupa znajomych Honnolda. Z dalszej treści artykułu można się dowiedzieć, że Alex podjął pierwszą próbę jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, lecz wycofał się po godzinie wspinaczki.
Wspinacz przed atakiem spędził noc w swoim vanie przerobionym na mobilną bazę. Pojazd jest dla słynnego wspinacza domem na kółkach. Swego czasu porzucił on szkołę, aby w pełni poświęcić się swej największej pasji. Chyba się opłacało – wyczyn 31 latka podziwiają teraz wspinacze z całego świata. Właśnie tak się przechodzi do historii! Naprawdę, musicie zobaczyć jego dokonania. Na Youtubie znajdziecie całą masę filmików, na których ukazuje swe niebywałe umiejętności. Uprzedzam – oglądanie ich wywołuje jeżenie włosów na niektórych kończynach ciała. Ci, którzy namiętnie używają żelu mogą zaoszczędzić grube pieniądze – wystarczy odpalić jeden z nich…
Niesamowite i budzące grozę wyczyny słynnego wspinacza zainteresowały naukowców. Pewien znamienny amerykański profesor zbadał mózg Honnolda metodą rezonansu magnetycznego. Podczas badania wspinaczowi prezentowana była seria 200 zdjęć, która u przeciętnego badanego wyzwala aktywność ciała migdałowatego. Odpowiada ono za generację negatywnych emocji, agresji oraz reakcje obronne, czyli m.in. strach. Efekt był zaskakujący – mózg Alexa nie odczuwał strachu, a rzeczony obszar mózgu poddany wpływowi bodźców wywołujących uczucie paniki pozostawał w tym czasie uśpiony. W dalszej treści oświadczenia naukowca dodano, iż może to być wrodzona zdolność lub wytrenowana umiejętność. To, co mnie wielce zaskoczyło to dieta Honnolda, która dostarcza mu siły potrzebnej do wspięcia się na kilometrowy kawałek skały. Wychodzi na to, że człowiek, który nie boi się niczego i stanowi realną alternatywę dla Spider-mana jest wegetarianinem…
Tymczasem zachęcam Was do korzystania z pobliskich ścianek wspinaczkowych i przełamywania swoich barier czy ograniczeń. Trzeba dysponować należytą siłą by podołać zadaniu – wciągnąć swoją masę na górę, a to gwarantuje dobrą zaprawę i sprawdzian dla wszystkich crossfighterów! Zatem do dzieła mości panowie i mościa panny… choć raczej powinienem rzec w tym momencie „na ścianki”.