Góry nocą a za dnia to dwie różne bajki – jakbyś przemierzał dwie zupełnie inne planety. Warunki w ciągu dnia bardzo mocno różnią się od uwarunkowań panujących po zmroku. Przede wszystkim zmienia się widoczność, ale także warunki termiczne. W górach – w zależności od pory roku – różnice temperatur mogą być krytyczne i śmiertelnie niebezpieczne.
Inne zagrożenia płynące z nocnych wędrówek to zwielokrotnienie ryzyka potknięć, skręceń kostki czy skaleczeń wszelakich. Po zmroku zdecydowanie łatwiej o nieszczęśliwy wypadek – wszak noc rządzi się swoimi prawami (wampiry coś o tym wiedzą). Poza tym nie zapominajmy, że w górach to MY jesteśmy gośćmi na terytorium zwierząt. Na szczęście ostały się jeszcze miejsca w Polsce, gdzie można spotkać dzikiego zwierza zagradzającego nam dalsza drogę. Nocą na górskim szlaku jesteśmy praktycznie sami, zdani wyłącznie na siebie i przychylność Ducha Gór. Niewielu jest zapaleńców nocnych wędrówek, acz faktycznie – są oni z roku na rok coraz liczniejsi i uzbrojeni w coraz bardziej zaawansowane technologicznie źródła światła.
Pomijając fakt niezbędności posiadania na ekwipunku sprawnej czołówki lub latarki, winniśmy planować swoje górskie wojaże ze swoistą nadwyżką czasową, tak, aby zdążyć zejść/dojść do schroniska/na kwaterę przed zapadnięciem ciemności. I tu przypomina mi się me własne rekordowe zejście z Giewontu żółtym szlakiem, gdzie najszybsze kilometry wędrówki "łykałem" w dziewięć minut. Nie, wcale nie popędzał mnie głód – po prostu nie miałem ze sobą żadnego źródła światła, a perspektywa schodzenia po śliskich skałach zupełnie po ciemku... Szkoła przetrwania! W tym wszystkim nie zapominajmy, że wciąż mówimy o górach, gdzie gwałtowne załamanie pogody czy odniesienie kontuzji – nie wspominając o zgubienia się na szlaku – to codzienność. Poza tym zawsze na drodze może nam stanąć głodny wilk lub średnio-sympatyczny misio-pysio, jakże daleki w swym zachowaniu od Kubusia Puchatka czy innego Jogiego. Brzydkie słowa wypuszczane ku futrzakowi z prędkością karabinu maszynowego mogą wówczas nie wystarczyć…
Dodatkowo warto posiadać w plecaku zagrzebany komplet baterii lub zapasowy akumulator. Oczywiście, jeśli mówimy o podróży w góry wysokie – w niskich wystarczy dobrze naładowana, markowa czołówka (czas pracy takowej sięga od kilku do kilkunastu godzin). No, ale jeśli zdarzy się i faktycznie zastanie nas noc w górach, to... co? A to, że warto mieć wtedy dodatkową warstwę grzewczą, zakopaną na dnie plecaka. Waga takowej szaty jest niewielka, a może uratować nam skórę. Pamiętajmy, że zmęczony organizm szybciej się wychładza.
Na ten przykład w Tatrzańskim Parku Narodowym uregulowano okres poruszania się po jego obszarze w godzinach nocnych. Jeszcze do niedawna zakaz na tego typu wędrówki obejmował okres od 1 kwietnia do 30 listopada, lecz od 1 marca 2017 zmienił się przepis, dzięki czemu TPN wydłużył ten okres o miesiąc. Decyzje tłumaczono zapewnieniem większego bezpieczeństwa turystom, ale w równym stopniu chodzi o dobro nocnych drapieżników. Akurat w Tatrach żerujących po zmierzchu gatunków jest wyjątkowo sporo – nocą znacznie bardziej aktywne i chętne do wędrówek stają się chociażby lisy, rysie i niedźwiedzie. Wędrując przy świetle księżyca bezmyślnie zakłócamy im ciszę nocną, a często niepokoimy sama obecnością, gdy zbliżamy się w pobliże gniazda tudzież nory. Często jest tak, że w polskich górach – a mamy ich przecież wiele – nie spotkamy się z jakimkolwiek zakazem wędrowania pod gwiazdami. Z jednej strony to dobrze, wszak góry to granica, gdzie nakreślona zostaje wolność całkowita i niepokojącym jest, aby tę granice zacierać czyimś "widzimisię". Z drugiej jednak strony chodzi o bezpieczeństwo nasze, a także dobro zwierząt. Jestem pewny, że zwolennicy jednej i drugiej strony znajdą odpowiednie ilości argumentów, aby toczyć tę batalie jeszcze wiele, wiele lat. Ja akurat zawszę będę bronił wolności w górach… bo dla mnie góry = wolny duch!
Góry po zmierzchu i unosząca się nad nimi magia nader często przyciąga miłośników fotografii. Amatorów oraz profesjonalistów. Na Facebooku aż roi się od ich profili, a każde kolejne dodane zdjęcie jest genialniejsze od poprzedniego. Przyznaje, to piękna forma sztuki. Niebezpieczna, acz z całą pewnością fascynująca. Uważam, że najlepiej wybierać się na takie wojaże będąc już doświadczonym górołazem. Nocna wędrówka może okazać się bardziej niebezpieczna w górach, aniżeli w mieście na najbardziej szemranej ulicy. Doświadczenie zmniejsza ryzyko pomyłki w doborze ekwipunku i przede wszystkim pomaga w sprawnym zdobywaniu szczytu. Zwolenników chodzenia po górach nocą jak i miłośników dziennych przechadzek jest równie wielu jak tych, biorących udział w konflikcie tyczącym ograniczenia swobody wolnych ludzi w górach. Zarówno jedni jak i drudzy maja swoje racje, więc nie liczyłbym na rychłe zakończenie ów batalii. Warto pamiętać, że za dnia możemy liczyć na szybszą pomoc. Prosta kalkulacja – są lepsze warunki do prowadzenia akcji ratunkowej, aniżeli w nocy. Po zmroku znacznie trudniej o sprawne dotarcie do zagubionego czy poszkodowanego. No i przede wszystkim w nocy nie lata helikopter TOPR-u! Ostatnio przecież było głośno o turystach znad Morskiego Oka, których na asfaltowym szlaku zastała noc… śmiała się z nich cała Polska.
Na zakończenie niniejszej notki, odsyłam Was na stronę hurtowniasportowa.net, gdzie znajdziecie akcesoria do bezpieczniejszego i bardziej komfortowego uprawiania outdooru w naprawdę fantastycznych cenach. Pomyślcie – któryś z tych gadżetów może wam na urlopie uratować życie. Życzę Wam wszystkim bezpiecznych wyjść w góry i tyleż samo powrotów! A już na miejscu jedynie długich i słonecznych (acz lekko wietrznych) dni na szlaku