Uwielbiam takie historie i takich ludzi. Uwielbiam wam o nich pisać! I tak jak utarło się na świecie, że nie ma żołnierza ponad Polaka, tak nie ma większego „kozaka” ponad Polaka sportowca! W tym konkretnym przypadku mam na myśli Marcina Chabowskiego – jednego z najlepszych w kraju biegaczy długodystansowych, wielokrotnego Mistrza Polski Seniorów oraz Mistrza Europy Juniorów.
Marcin nie dość, że ma ironiczny i bezczelny wyraz twarzy, to jeszcze świetnie biega! Jego główna cecha? Zawsze leci na maxa. Listę jego dokonań można łatwo sprawdzić na Wikipedii, aczkolwiek nie ma sensu teraz jej przytaczać – lepiej skupić się na niedawnym wyczynie hardego 31-latka z Wejherowa. Chabowski podczas swojego ostatniego półmaratonu przez większą część dystansu walczył nie tyle o zwycięstwo, co o przezwyciężenie potwornego bólu stopy. Już na siódmym kilometrze poczuł silny ból, lecz mimo to zagryzł zęby i ukończył wyścig na pierwszym miejscu!
Pierwotnie zamierzał dotrzeć do dziesiątego kilometra. Osiągnąwszy go nabrał pewności, iż osiągnie także dwudziesty! Biegnąc wyznaczał sobie kolejne cele i odległości do pokonania - od 15 km odliczał wyłącznie minuty do końca biegu. Myślami był już w szpitalu i wyobrażał sobie diagnozę. Tę usłyszał z ust Jacka Jaroszewskiego – lekarza reprezentacji Polski w piłce nożnej, który w tym czasie przebywał akurat w Warszawie wraz z kadrą, szykującą się na mecz z Kazachstanem. Szybko okazało się, że ambitny biegacz ukończył wyścig ze złamaniem drugiej kości śródstopia!
Niestety tak poważna kontuzja stopy wykluczyła jego udział w zaplanowanym na 15 października 18. PKO Poznań Maraton oraz Wojskowych Mistrzostwach Świata. Dla utytułowanego biegacza oznacza to koniec sezonu, ale z pewnością nie koniec błyskotliwej kariery. Zresztą wystarczy rzucić okiem na jego profil na FB, gdzie pisze on następująco: „To, co się wydarzyło jest dla mnie niewątpliwie kolejnym ciosem, który muszę przetrwać. Na szczęście w tej walce nie jestem i nie będę sam. Dziękuję mojej żonie, która najlepiej wie, co czuję i swoją postawą nakierowuje na odpowiednie tory, pozytywnego myślenia. Dziękuję wszystkim moim sponsorom i partnerom, że są ze mną, wierzą w mnie i moje możliwości. Przed nami jeszcze nie jeden bieg i nie jedne mistrzostwa! Drodzy kibice: trzymajcie za mnie kciuki i za mój powrót na biegowe trasy”.
Waleczny chłopak – nie ma co! Teraz czeka go dwumiesięczna przerwa od jakiejkolwiek aktywności fizycznej i przynajmniej miesiąc rehabilitacji. Do treningu biegowego wróci najwcześniej po 3 miesiącach. I oby dalej prezentował taki hart ducha, z którego my, Polacy, słyniemy!
Fot. facebook.com/Chabowski.Marcin