Okres po świętach to tradycyjnie bardzo dobry moment na zmianę nawyków żywieniowych. Ale co zrobić, by zmiana ta okazała się trwała?
Jeśli czytacie mnie w miarę regularnie i uważnie, wiecie już, że dietę należy traktować jako styl życia. Piszę o tym bardzo często, ponieważ to przekonanie zawiera istotę trwałości zmian. Styl życia oznacza nasze codzienne wybory i powtarzane schematy, które pozwalają wyrobić w sobie nawyk. Każda zmiana – bez względu na to, czego dotyczy – wiąże się z początkowym dyskomfortem. Również zmiana sposobu żywienia.
PLANUJ, CZYTAJ, ODKRYWAJ NOWE SMAKI
Początki wymagają od nas włożenia odrobiny wysiłku. Przed wdrożeniem zdrowego odżywiania analizujemy dotychczasowy sposób żywienia, oceniamy, co jest korzystne, a co nam szkodzi. Pewne produkty musimy odstawić, a w ich miejsce wprowadzić zdrowsze zamienniki. Zmieniamy kuchnię, często kupujemy nowe sprzęty, które ułatwią nam przygotowywanie potraw. Zwracamy też uwagę na logistykę. Planujemy odpowiednio dzień, by wkomponować posiłki między swoje zajęcia.
Pierwsze zakupy również nie są łatwe. Uczymy się czytać skład produktów, porównywać je i wybierać jak najzdrowsze. Zrywamy z nawykiem nieświadomego dokonywania zakupów spożywczych, tak jak działo się do tej pory. Być może decydującą rolę odgrywały w nich hasła reklamowe, nazwy produktów lub zwykłe przyzwyczajenie do danej firmy. W każdym razie zaczynamy robić zakupy z pełną świadomością. Co prawda trwają one znacznie dłużej, ale tylko na początku. Z czasem wyrobimy w sobie nawyk czytania informacji na opakowaniu, poznamy „dobre” produkty i z łatwością będziemy wybierać te najzdrowsze.
Pierwsze dni na diecie są bardzo ciekawe. Odkrywamy nowe smaki, uczymy się łączyć produkty, testujemy przepisy. Wszystko według planu. Do czasu, aż przyjdzie… urlop, święta, impreza, wyjazd. Nagle do uporządkowanego dnia wkrada się chaos. To właśnie ten moment jest częstym powodem powrotu do starych nawyków. Odskocznią od codzienności. Inne potrawy, zaburzony rytm dnia, dojadanie niedozwolonych produktów. Wkrada się myśl, że skoro odstąpiliśmy od zaleceń, wszystko jest stracone. Przy okazji spada więc motywacja. To błędne myślenie. Przecież jeśli na co dzień praktykuje się zdrowe odżywianie, kilka dni odstępstw naprawdę niczego nie zaburzy. Wprawdzie możemy poczuć się ociężali albo pojawi się dyskomfort trawienny, gdy zjemy coś bardzo niezdrowego, ale w kolejnych dniach wystarczy wejść z powrotem na właściwe tory i wszystko wróci do równowagi. A wzrost wskaźnika na wadze po weekendowym szaleństwie nie oznacza, że nasz organizm obrósł w tkankę tłuszczową. Najczęściej przyczyną takiego stanu rzeczy jest zatrzymanie wody w organizmie.
ZNAJDŹ CEL I MOTYWACJĘ
Po czasie może się okazać, że zaczynamy tęsknić za ulubionymi potrawami, jesteśmy zmęczeni nową dietą i najchętniej wrócilibyśmy do starych nawyków. Myślę, że przyczyna może tkwić w zbyt szybkim i nagłym wprowadzaniu zmian żywieniowych. Warto wtedy zastanowić się nad poluzowaniem zaleceń, wprowadzić zdrowsze wersje ulubionych potraw i uprościć formę posiłków. Może nawet zmniejszyć rygor. Ważne, by dietę dostosować indywidualnie. Niektórzy wolą wprowadzać zmiany wolniej i stopniowo niż robić rewolucję. Dlatego tak ważne jest indywidualne podejście – nie warto porównywać się z innymi.
Bardzo istotne jest stałe motywowanie siebie. Jeśli zmieniamy nawyki żywieniowe, musimy postawić sobie cel. Celem jest osiągnięcie wymarzonej sylwetki lub poprawa zdrowia? Zadawajmy sobie pytanie i wizualizujmy, jak będziemy się czuli i wyglądali za rok, jeśli niczego nie zmienimy w swojej diecie. Następnie zapytajmy siebie, jakie korzyści stoją przed nami, gdy uda nam się osiągnąć cel. Co się zmieni, jak będziemy się czuli i wyglądali? Czy naprawdę tego chcemy? Co możemy zatem zrobić dzisiaj, by przybliżyć się o krok do naszego celu? I z każdym dniem konsekwentnie róbmy coś, co będzie nas przybliżać do osiągnięcia tego celu. Mimo chwilowych zastojów czy nawet cofania się. Po drodze warto monitorować postępy dla większej motywacji i sprawdzać je poprzez wyniki badań, mierzenie obwodów, analizę składu ciała czy porównywanie zdjęć przed rozpoczęciem diety do zdjęć z obecnej chwili.
Nadal nie wiecie, czy warto powalczyć kolejny raz o siebie? Co by było, gdybyście rok temu się nie poddali? Jak czulibyście się dzisiaj? Może warto znów spróbować? Może tym razem zmianę wykonać mniejszymi krokami, ale do końca? Na pewno nie zostawimy was samych i podsuniemy kolejne wskazówki na blogu.