O tym, że lepiej sięgać po naturalne „suplementy” (owoce, warzywa, orzechy itp.) niż te z aptecznych półek, wspominam przy każdej okazji. Opublikowane niedawno przez Najwyższą Izbę Kontroli (NIK) wyniki badań pokazują, że na rynku suplementów – obok rzetelnych produktów – znajdują się również, cytuję, „zafałszowane preparaty zawierające np. bakterie chorobotwórcze, substancje zakazane z listy psychoaktywnych, czy stymulanty podobne strukturalnie do amfetaminy, czyli działające jak narkotyki”. Preparaty te mogą więc nie tyle nie pomagać, co wręcz szkodzić i zagrażać zdrowiu oraz życiu człowieka.
Pamiętajcie, że suplementy diety to nie leki! Nie należy ich także utożsamiać z witaminami i minerałami, którymi czasem trzeba wzbogacić swoje żywienie. Suplementy mają jedynie uzupełniać normalną dietę, nie posiadają żadnych właściwości leczniczych, co często jest mylnie przedstawiane w serwowanych konsumentom reklamach. Ponadto rynek suplementów nie jest poddawany należytej kontroli, tak jak ma to miejsce w przypadku leków. Każdy może suplementy produkować i wprowadzać do obrotu praktycznie z dnia na dzień.
Jak wiemy, reklama jest dźwignią handlu. W opisywanym przypadku widać to aż zanadto. Dość powiedzieć, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat liczba reklam suplementów diety wzrosła aż 20-krotnie! Aktualnie możemy znaleźć preparaty na wszystko: złe samopoczucie, bóle stawów, niestrawność, odchudzanie, piękne włosy i paznokcie, potencję, odporność, zmniejszenie apetytu na słodycze. Tę listę można ciągnąć w nieskończoność.
Czy warto inwestować w kolejne tabletki, pastylki, kapsułki, saszetki? Czy tak powinniśmy dbać o nasze zdrowie? Czy może warto w pierwszej kolejności przyjrzeć się swoim codziennym wyborom? Odpowiednia ilość snu, prawidłowa dieta bogata w naturalne i nieprzetworzone produkty oraz trochę ruchu jest najlepszą profilaktyką.
Na temat kontroli i zakwestionowanych suplementów diety warto przeczytać więcej na stronie NIK – wystarczy kliknąć TUTAJ.
Sportowy
