„Biegaczka. Sędzia piłkarska i miłośniczka futbolu. Przewodnicząca Koła Prawa Sportowego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prawo niemieckie, sportowe oraz własności intelektualnej” – to internetowa autoprezentacja Karoliny Bojar, najpiękniejszej polskiej sędziny, która w ostatnim czasie robi furorę w polskich oraz zagranicznych mediach.
Młoda sędzina prowadzi mecze w rejonie małopolskim i coraz odważniej wybiega myślami w przyszłość, widząc siebie jako arbitra meczów Ekstraklasy. Kto wie, może za kilka lat, gdy zdobędzie więcej doświadczeni jej marzenia się ziszczą. Tymczasem pani Karolina jeździ regularnie na mecze, podpatrując najlepszych rodzimych sędziów i wyobraża sobie siebie w tym zaszczytnym gronie.
Studentka prawa lubi gwizdać. Pociąga ją adrenalina i wyzwanie, jakie oferuje futbol. Sędzina robi to, co robi gdyż żaden mecz nie jest taki jak poprzedni, nie ma w nim rutyny, szarej codzienności, nie można niczego zaplanować. Twierdzi też, że uroda pomaga jej na boisku. O swoich relacjach z zawodnikami na boisku Karolina Bojar opowiada tak:
„Kobieta łagodzi obyczaje. Poza tym, my, kobiety, mamy naturalny urok, który pozwala na zachowanie spokojnej atmosfery meczu nawet w sytuacji kontrowersyjnej. Staram się mieć kontakt z zawodnikami na boisku. W żadnym wypadku nimi rządzić, czy patrzeć na nich z góry. To moim zdaniem najlepszy sposób na budowanie relacji”.
Tymczasem, aby nie być gołosłownym i wyjaśnić entuzjazm rodzimej oraz zagranicznej prasy, warto rzucić okiem na Karoline Bojar i zapamiętać jej nazwisko; mam przeczucie, że wkrótce będzie o niej jeszcze głośniej.
Fot. instagram.com/bojarmeow