Google Reserve to najnowsza platforma, która pozwala znaleźć interesujące zajęcia fitness, treningi czy lekcje jogi w okolicy i natychmiast się na nie zarejestrować, a nawet z góry za nie zapłacić.
Fot. Under Armour
Google już dawno przestało być tylko wyszukiwarką internetową i przeobraziło się w multimedialny kombajn, który zdominował sieć i pozwala jej użytkownikom dosłownie na wszystko. Niedawno pojawiła się aplikacja Google Fit, która umożliwia – za pomocą smartfona – monitorowanie swoich sportowych aktywności, np. liczenie kroków, zapisywanie biegów i liczenie kalorii. Pomaga także ułożyć sportowy plan dnia, biorąc pod uwagę codzienne obowiązki.
Tym razem programiści z Doliny Krzemowej wypuścili aplikację Google Reserve. Jest to platforma, na której każda aktywna osoba może znaleźć interesujące zajęcia fitness w okolicy, zapisać się od razu na trening i z góry za niego zapłacić. Wystarczy wybrać interesującą nas dziedzinę (np. joga) i poszukać klubów oraz szkół w okolicy. Cel aplikacji? Prowadzenie zdrowego stylu życia ma być jeszcze łatwiejsze i „przyjemniejsze” w obsłudze.
Intuicyjna i prosta w obsłudze wyszukiwarka pozwala dobierać treningi w zależności od potrzeb – skategoryzowano je pod postacią takich fraz, jak np. „joga dziś wieczorem” czy „pilates po pracy”. Użytkownicy mogą wystawiać oceny i rekomendować kluby fitness, siłownie czy miejsca oferujące sportowe zajęcia. A jeśli nie mają pomysłu na aktywność lub chcą spróbować czegoś nowego, Google oferuje im opcję „I’m feeling lucky”, która losowo dobierze zajęcia.
Fot. Google
Aby w pełni korzystać z dobrodziejstw platformy, należy zgrać ją z codziennym grafikiem i powiązać z Google Calendar oraz Google Maps. Dzięki temu aplikacja wie, jaką ilością wolnego czasu dysponujesz na co dzień i jakie miejsca zaproponować, by zgrać je z Twoimi codziennymi „trasami” i pracą.
Google Reserve zyskuje coraz większą popularność głównie w dużych miastach USA: Los Angeles, Nowym Jorku czy San Francisco. Firma przygotowuje się obecnie do wprowadzenia tej funkcji do innych krajów, w tym również do Polski.
Źródło: Elle/Blog Google