Pełniąc rolę mamy, masz na głowie mnóstwo spraw związanych z opieką i wychowywaniem dziecka lub dzieci. Wiem, z czym to się je. Sama mam ich trójkę. Do tego dochodzą obowiązki związane z domem i pracą. Jak to wszystko pogodzić i znaleźć jeszcze czas na bieganie, nie zaniedbując oczywiście innych rzeczy? To niełatwe zadanie. Ale jak najbardziej wykonalne.
Muszę się do czegoś przyznać: ja mam ułatwione zadanie. Choć jakby się dłużej nad tym zastanowić, to momentami również utrudnione. Mianowicie, mój mąż również biega. Plusem tej sytuacji jest fakt, że rozumie, dlaczego trzeba ruszyć na trasę i nie pyta: Po co znów idziesz biegać? Mąż-biegacz dodatkowo zmotywuje do dalszych treningów w chwilach kryzysu. Natomiast minusem całej sytuacji jest to, że on również trenuje. I muszę to uwzględnić w planowaniu swoich biegów.
W naszym przypadku nie ma ogólnie przyjętego złotego środka, jak wszystko ze sobą pogodzić. To kwestia dogadania się. Nie jest też tak, że bieganie stoi na pierwszym miejscu, bo na nim zawsze były, są i będą dzieci. Wyznaję zasadę: biegam, bo chcę i biegam, kiedy mogę! Ktoś może mieć poczucie, że idąc biegać zaniedbujemy je i zostawiamy, ale…
Po pierwsze: zawsze znajdują się pod dobrą opieką. Po drugie: należy sobie uświadomić, że biegamy także dla nich. By miały zdrowych, szczęśliwych i pełnych życia rodziców, którzy mają czas na swoje hobby. Którzy nie spędzają weekendów wyłącznie przed telewizorem, tylko trenują lub startują w zawodach biegowych. Przez to istnieje szansa, że być może także w dzieciach uda się rozbudzić pasję do rozwijania aktywności fizycznej i z czasem stanie się to - naszą czy Waszą – wspólną rodzinną tradycją.
PLANUJ I BĄDŹ WYTRWAŁA
Nasz plan biegowy wygląda mniej więcej tak: w robocze dni tygodnia biegamy trzy razy. Zazwyczaj tego samego dnia po południu bądź wieczorem, najczęściej jedno po drugim. Podczas gdy jedno biega, drugie zajmuje się dziećmi – karmi, przewija je, bawi się, pomaga przy lekcjach, kładzie spać. I odwrotnie. Czasem zdarza się, że po południu coś wypadnie i nie zdążymy oboje zrealizować zaplanowanego na ten dzień treningu. Wówczas wstaję rano, około godziny 6, i idę na przebieżkę. Zwykle jest ona krótsza od standardowego treningu, ale ważne, że plan minimum został wykonany.
Z kolei w weekendy przychodzi czas na dłuższy cross po lesie. Staramy się wtedy zorganizować opiekę dla naszych dzieci, by pobiec razem, jeśli jednak to się nie udaje, znów zamieniamy się rolami – gdy jedno z nas biega, drugie czuwa nad dziećmi. Bieganie i wychowywanie trójki dzieci wymaga samozaparcia, zdyscyplinowania i nie ulegania wymówkom. Nawet jeśli leje deszcz, pada śnieg, brakuje siły lub ochoty, ale jest możliwość ruszenia na trasę, trzeba się przemóc. I skorzystać z tej możliwości.
O wiele trudniej jest w przypadku startu w zawodach, gdy chcemy pobiec oboje. Wtedy już musimy poprosić o pomoc najbliższych, by zaopiekowali się dziećmi. Być może to zaskakujące, ale nie zdarzyło się nam NIE ZNALEŹĆ dla nich opieki i z tego powodu pozostać w domu. Okazuje się, że przy odrobinie dobrej woli, odpowiedniej logistyce i determinacji wszystko jest możliwe. Uwierzcie, że wszystko da się pogodzić. Dlaczego warto spróbować? Bo fakt posiadania dzieci nie jest, podobnie jak ciąża, chorobą. Nie dyskwalifikuje kobiet z aktywności, które chcą podejmować w wolnym czasie. Wy, mamy, możecie być aktywne i czerpać z życia, ciesząc się przy okazji dobrym zdrowiem i samopoczuciem. Wystarczy tylko podjąć decyzję i „zaryzykować”.
JAK ROZPOCZĄĆ TRENINGI BIEGOWE, GDY MA SIĘ DZIECI?
Oto krótka i sprawdzona instrukcja, którą możecie zastosować, jeśli chcecie rozpocząć przygodę z bieganiem, mając na głowie dzieci i masę innych obowiązków. Uprzedzam tylko, że nie bierzemy pod uwagę opcji pakowania dzieci do plecaka i zabierania ich ze sobą ;) I traktujemy poniższe porady z przymrużeniem oka. Proponuję wybrać jedną lub dwie opcje z listy.
Idę biegać, gdy wszyscy jeszcze śpią, wczesnym rankiem. Poranny trening, mimo bardzo wczesnej pory pobudki, dodaje animuszu i energii na cały dzień. Początki będą trudne, ale z czasem stanie się to Twoją rutyną. W chłodniejszych porach roku wczesny poranek wciąż jest nocą. Warto więc zaopatrzyć się w latarkę czołową, by móc z łatwością przedzierać się przez mgły. Przynajmniej przez chwilę może się wtedy poczuć jak górnik ;)
Cierpliwy partner lub mąż, który podziela naszą pasję, znacznie ułatwia zadanie. Jeśli jest inaczej, warto przekonać go do swojego pomysłu. Kiedy biegamy, on będzie próbował ogarnąć całe rozbawione, a czasem i niesforne towarzystwo. Dlatego pamiętajmy, by przygotować wcześniej spore zapasy jedzenia i picia, by dzieci nie zjadły tatusia. No bo kto zostanie z nimi przy następnym treningu?
Rozważ opiekunów, najlepiej w postaci kochających babć i dziadków lub innych członków rodziny. Na pewno z wielką przyjemnością zaopiekują się gromadką ukochanych wnucząt, nakarmią je i zapewnią dobrą zabawę. Wówczas otwiera się szansa zabrania męża/partnera jako towarzysza biegowego.
Podjęłaś decyzję o tym, by zacząć biegać? Przeczytaj, jak wybrać się na pierwszy trening i dojść w sześć tygodni do biegowej formy!